Wiem, co robięCzyńcie dobro i zarabiajcie pieniądze… Czy to nie jest fantastyczne?

przez Robert Gruszczyński

Po ukończeniu Warszawskiej Szkoły Teatralnej Dorota, Stalińska rozpoczęła swoją karierę w Teatrze na Woli pod dyrekcją niezapomnianego Tadeusza Łomnickiego, gdzie grała znaczące role klasyczne i współczesne.

Dorota Stalińska
Dorota Stalińska

Wielkie role w filmach Barbary Sass: Bez miłości, Debiutantka, Krzyk, Historia niemoralna uczyniły z niej jedną z najpopularniejszych aktorek polskich i przyniosły jej wiele nagród, zarówno w kraju, jak i za granicą. Gra w filmach, teatrze, śpiewa, tworzy poezje, prowadzi fundację i działa w biznesie MLM. Przecież doba ma tylko 24 godziny. Jak ona znajduje na to wszystko czas? Ano, nie każdy człowiek ma w sobie tyle charyzmy co Dorota Stalińska. W jednym z wywiadów powiedziała: „Cenię tych, którzy realizują swoje marzenia”. Czy network marketing może pomóc w realizacji marzeń?

Zawsze czułam w sobie silną potrzebę pomagania innym. Taki jest MLM.

Robert Gruszczyński: Wielka, uznana i podziwiana aktorka w nietypowej dla siebie roli i zdawałoby się nietypowej branży. Czy to nie dziwne?

Dorota Stalińska: Ja tego nie nazywam branżą. To słowo niweluje prawdę. To, co robię nie jest zimnym, wykalkulowanym biznesem. Zawsze czułam w sobie silną potrzebę pomagania innym. Taki jest MLM. Moje zaangażowanie traktuję – podobnie jak działalność w mojej fundacji „Nadzieja” na rzecz bezpieczeństwa na drogach – jako kolejną misję. Zawsze lubiłam pomagać ludziom.

No tak, ale właściwie dlaczego network marketing?

Przez całe swoje życie szukałam dla siebie, dla swojego zdrowia ratunku. Ludzie mi często mówią: „pani jest taka szczupła, wysportowana, pełna energii”. Ale ja całe życie walczyłam z nadwagą spowodowaną podanymi w dzieciństwie lekami. To fakt mam sporo energii, ale zawsze wiedziałam, że muszę o tę życiową energię dbać. Od dziecka nienawidziłam leków i szukałam ratunku w rozmaitych naturalnych metodach leczenia, ziołach, dietach itp. Trzy lata temu natknęłam się na Alveo. Wypiłam dwie butelki i tyle, koniec.

Przez następny rok wydawałam masę pieniędzy na rozmaite suplementy. Pewnego razu brałam udział w jakimś programie telewizyjnym, przestrzegając przed zawartością dużych ilości chemii w żywności i samych lekarstwach. Gorąco namawiałam wówczas, aby ludzie w dzisiejszym świecie szukali ratunku dla siebie w medycynie naturalnej, w ziołach. Po emisji programu dostałam e-maila z wiadomością o takim właśnie preparacie, w którym nadawca przekonywał mnie, że powinnam się z nim zapoznać. Uśmiechnęłam się wtedy do siebie i odpisałam grzecznie: „Domyślam się, że chodzi o preparat Alveo, bardzo smaczny, rok temu wypiłam 2 butelki, pozdrawiam. Dorota Stalińska”. Autor listu – Pan Bronisław, nie zniechęcił się moja odpowiedzią, tylko odpisał: „Jeśli wypiła Pani rok temu 2 butelki i nie pije Pani dalej to znaczy, że nie miała Pani informacji co to jest za preparat, jak należy go stosować i jakie dobrodziejstwo może uczynić w organizmie. Czy chciałaby się Pani dowiedzieć?”. A ponieważ z natury jestem osobą, która musi wszystkiego spróbować, wszystkiemu się przyjrzeć i przetestować na własnej skórze, postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę. Pojawił się u mnie bardzo elegancki mężczyzna Pan Marek Wawrzeńczyk, przedstawił się jako dyrektor międzynarodowy firmy Akuna (producenta i jedynego dystrybutora Alveo), który w bardzo profesjonalny sposób opowiedział mi o preparacie wszystko to, co powinnam wiedzieć. Przedstawił mi również plan marketingu w systemie MLM, umożliwiający picie preparatu po coraz niższych cenach, a w efekcie za darmo. Mówił również o możliwości wygenerowanie w przyszłości dodatkowych dochodów. Tym nie byłam zainteresowana. Po pierwsze miałam już wcześniej kontakt z systemem MLM i nie wierzyłam, że może on wygenerować rzeczywiste dochody. Po drugie, miałam na głowie premierę nowej sztuki i nie miałam czasu na nic więcej. Ale oczywiście wpisałam się w program zniżek, aby mieć preparat po niższych cenach i od następnego dnia zaczęliśmy oboje z synem pić Alveo. Efekty przeszły moje oczekiwania.

Dorota Stalińska
Dorota Stalińska

To był początek?

Tak. Bardzo szybko zaczęłam dostrzegać skutki działania suplementu. To było najważniejsze. Mnie przestała boleć wątroba i połamane kości. Mój syn zaczął spać normalnie, budzić się z uśmiechem i rosnąć. Poleciłam więc preparat moim cierpiącym na różne schorzenia przyjaciołom i efekty były podobne. Moja przyjaciółka po zażywaniu preparatu przestała mieć napady padaczkowe. Producent moich znanych odblasków, po 4, 5 miesiącach odstawił insulinę. Mój brat, choć długo nie chciał w to uwierzyć, odstawił proszki na nadciśnienie. Ktoś inny wyleczył prostatę, ktoś inny nie umarł, choć miał umrzeć na raka. To wszystko sprawiło, że sama uwierzyłam w moc Alveo, a chęć podzielenia się nim z innymi była tylko konsekwencją moich wcześniejszych doświadczeń. Nadal jednak nie widziałam sensu by zajmować się dystrybucją, miałam swoja pracę, swoje życie, zobowiązania. Musiało minąć znowu trochę czasu, abym zrozumiała, że warto jest spojrzeć na to również od strony finansowej, bo kiedy człowiek ma już zdrowie, to chce by trwało ono wiecznie i aby żyło mu się lepiej. Po prostu stało się to, co powiedział przy pierwszym naszym spotkaniu Pan Marek: „Jeśli pomoże Pani paru osobom, nie zatrzyma Pani tego i prędzej czy później zaczną się na Pani koncie gromadzić pieniądze. Pani może tylko z nich skorzystać albo nie”.

Wielu ludziom nie mieści się w głowach, że dzięki systemowi multi level marketingu, można zarabiać pieniądze. Jest im bardzo trudno zaufać i uwierzyć, że po roku czy po kilku miesiącach są oni w stanie osiągnąć dochody rzędu 10 – 15 tysięcy złotych miesięcznie. Mnie też było trudno w to uwierzyć. Ale to się zaczęło dziać.

Im więcej pieniędzy dostanę, tym więcej dobrego zrobiłam dla ludzi. To są najlepsze pieniądze jakie w życiu zarobiłam, bo za każdą złotówką kryje się dobry uczynek.

Wszystko co osiągnęłam, co zrobiłam dotąd w swoim życiu zawodowym było i jest wielkim sukcesem. I czuję z tego powodu niekłamaną dumę i radość. Znam swoją wartość. Myślę, że wciąż jestem jedną z najlepszych polskich aktorek, zdobyłam uznanie krytyków i publiczności. Ludzie minie kochają – doświadczam tego każdego dnia – ufają mi za to co robię i za to jaka jestem. Jednak mimo wielu nagród, spełnienia i przyjemności mój wielki talent nie pozwolił mi na podstawowy komfort: bezpieczeństwa finansowego. Kiedy po wypadku leżałam z pogruchotanym kręgosłupem, z niedowładem rąk i nóg, gdy nie wiadomo było czy w ogóle będę chodzić, dotarło do mnie, że muszę coś zrobić. Nie mogę bać się przyszłości, tylko mieć nad nią kontrolę, zapewnić sobie i najbliższym odrobinę gwarancji, że dzień jutrzejszy będzie dniem dobrym.

Ja leżałam bezsilna, a rachunki przychodziły. I jakoś nikt nie zjawił się z walizką pełną pieniędzy i nie powiedział: „Dorociu, Ty jesteś taka utalentowana, ale nie możesz teraz grać, więc masz tu kasę, żeby to wszystko popłacić”. Niestety „life is brutal” – znamy to wszyscy. Przyjaciele klepią nas po ramieniu, ale kiedy brakuje pieniędzy zostajemy sami. I w samotności musimy rozwiązywać nasze problemy. Dzisiaj mam naprawdę ogromną satysfakcje i poczucie bezpieczeństwa, bo wiem, że kiedy zaczyna się kolejny miesiąc na moim koncie pojawia się prowizja. Im więcej pieniędzy dostanę, to znaczy, że więcej dobrego zrobiłam dla ludzi. To są najlepsze pieniądze jakie w życiu zarobiłam, bo za każdą złotówką kryje się dobry uczynek.

Oczywiście fakt, że jestem znaną aktorką pomaga mi przekonać ludzi, że powinni pić Alveo, ale nie zawsze jest pomocny w budowaniu struktury. Ludzie często mówią: „pani łatwo, bo pani jest znaną aktorką, ale czy ja będę umiał tak jak Pani przekonać innych?” Będziesz – odpowiadam. I ja ci w tym pomogę!

Z firmą Akuna współpracuję od ponad 2 lat, ale tak na dobrą sprawę myślę o sobie w kategoriach profesjonalisty dopiero od 1,5 roku. To znaczy, od tego czasu identyfikuje się z budową struktury i usiłuję zbudować własną. W tej chwili odpowiadam za około 1000 osób i spotykając na swojej drodze ludzi, którzy chcą uczestniczyć w tym procesie daje im jasno do zrozumienia, że to jest szansa rozwoju i pracy przede wszystkim dla tych, którzy potrafią uwierzyć w siebie, dać szansę sobie samemu. Ciekawe jest to, że jak mówi się o pieniądzach, to ludzie bardzo biedni, którzy właśnie stoją przed wyborem zmiany swojej sytuacji finansowej, są niezwykle sceptyczni. Jakby bali się zaufać samemu sobie, swoim możliwościom, temu, że mogą je tutaj w uczciwy sposób zarobić. Natomiast ludzie niezwykle zamożni, obserwują, przyglądają się, wyciągają wnioski i często to oni budują najlepsze struktury, ponieważ znają ciężar pieniądza, wiedzą jak ciężko trzeba pracować, by coś w życiu osiągnąć. Tutaj nie ma niesprawiedliwych reguł, nieuczciwej selekcji.

Pan Bronisław Kukawka, który przysłał do mnie pierwszego maila na temat MLM, zarabia… nie wiem, około 10 tysięcy złotych miesięcznie. A jest dyplomowanym hydraulikiem z miasteczka Oława, gdzie od lat panuje ogromne bezrobocie. Jednak godziwe zarobki w networku to nie wszystko. My go teraz wszyscy kochamy bo jesteśmy zdrowi. Zajmuje się tym również moja bardzo zamożna przyjaciółka, którą byłoby stać na kupno dowolnej ilości preparatu po dowolnej cenie detalicznej, bez potrzeby bawienia się w MLM. Takich skrajnych przykładów mogłabym Panu podać wiele. Wszyscy zaangażowani w MLM tworzą struktury dla siebie i swoich dzieci. Każdy z nich mówi, że życie i biznes tradycyjny w Polsce są pełne niespodzianek. Dziś możemy mieć dobrze prosperujące firmy, zatrudniać setki ludzi, za których będziemy odpowiedzialni, ale nie wiemy, co się stanie jutro. A firma MLM, z którą się współpracuje, jest dla nas wszystkich pewnym gwarantem stabilizacji. Na przykład moja firma gwarantuje niezmienność zasad współpracy przez najbliższe 50 lat.

Myśli Pani, że multi level marketing może odnaleźć swoje miejsce w naszym kraju?

Powinien. W Polsce często nie umiemy mówić o pieniądzach. Nas tego nikt nie nauczył. My nie mamy rozwiniętej inteligencji finansowej. Mój syn, choć jest dyslektykiem, pierwszą książką, którą przeczytał od deski do deski była książka Roberta Kiyosaki – „Bogaty ojciec, biedny ojciec”. Następnie, będąc pod wielkim wrażeniem niezwykłej historii tego autora sam napisał recenzję do wydawnictwa, chcąc w przyszłości budować podwaliny swojej fortuny, osiągnięć i możliwości spełnienia marzeń. Dzisiaj jest dyrektorem regionalnym w Akunie i mimo, że ma dopiero 17 lat zarabia już pieniądze. Kiedy pójdzie na studia będzie wolnym człowiekiem, będzie mógł robić to, o czym marzy, a nie to co musi. On nauczył się myślenia o pieniądzach, a o pieniądzach trzeba myśleć. Myśleć pozytywnie, bez wstydu i poczucia winy. To nie jest grzech. Musimy myśleć o pieniądzach dla naszych dzieci, a nasze dzieci powinny już same o nich myśleć pragmatycznie. Dlatego zmiany w mentalności polskiego społeczeństwa powinniśmy zaszczepiać w młodych Polakach już od ich najmłodszych lat.

Powinniśmy zmienić system edukacji. W polskich szkołach program nauczania przewiduje takie przedmioty, jak ekonomia czy przedsiębiorczość, ale zdaje się, że to nie ma wiele wspólnego z realnym życiem. Najczęściej jest to abstrakcyjna matematyka, wykładana martwa litera bez praktycznego odniesienia do rzeczywistości. Jak nauczycielka, która w nieustającym stresie i poczuciu niedostatku, zarabiająca 1200 zł, może uczyć młodzież twórczego myślenia o finansach i wyrabiać w młodych umysłach żyłkę przedsiębiorczości?

Większość z nas ciągle kręci się wokół własnego ogona. Ludzie ciężko pracują, ale nie przynosi im to możliwości utrzymania rodzinnego budżetu na takim poziomie, na jakim chcieliby żyć. Dlatego próbują pracować coraz więcej kosztem wzajemnych, zdrowych relacji. Ogromna liczba ludzi na spotkaniach rekrutacyjnych mówi mi: „ja nie mam czasu”. A na network, tak jak na każdą inną działalność trzeba poświęcić trochę czasu. A czas to pieniądz. Trzeba inwestować w siebie, zacząć szanować swoją rodzinę i swój czas. Trzeba obudzić w sobie odwagę, by żyć godnie. Network daje każdemu takie możliwości. Możemy zbudować tu wielkie rodzinne przedsiębiorstwo bez nakładów finansowych. Ale nie zbudujemy go bez poświęcenia mu czasu.

Co jest istotne by nie popełniać w tej pracy destrukcyjnych błędów?

W każdym systemie MLM niezwykle ważna jest linia opieki. Zdecydowani na pracę chcą po prostu zarabiać pieniądze i każdemu na początku wydaje się, że zrobi to na pewno lepiej niż jego nauczyciel. Warto jednak przejść ścieżkę, która już została przetarta, by nie popełniać podstawowych błędów. Istotne jest to, by poważnie traktować swoją pracę, szanować siebie i swoich współpracowników. Często misterny plan marketingowy jest psuty przez niekompetentnych ludzi, którzy myślą tylko o sobie, a nie o tym, że muszą pomóc innym. A network marketing to działania wspólne. Tutaj wszyscy są zobowiązani do przestrzegania pewnych zasad. Podpisując umowę zobowiązujesz się do tego, że nie będziesz łamał praw, które bezpośrednio dotyczą nas wszystkich. Tak jak w każdej solidnej firmie, w strukturze mamy również zobowiązania względem siebie, swoją etykę. Prowadząc ludzi zawsze ostrzegam, że nasza grupa musi być rzetelna i lojalna. Bardzo ważne jest zaufanie. Zaufanie opiera się na autorytetach. W MLM spotykamy się, jak w każdej branży, z oszustami, ale ja myślę, że nieuczciwość to jest zawsze krótka piłka. Ci, których nie pociągają proste zasady fair play szybko dostają nauczkę. Jeżeli będziemy prowadzić ludzi uczciwe, to nie ma niebezpieczeństwa, że oni zajdą w ślepą uliczkę. Czyńcie dobro i zarabiajcie pieniądze… Czy to nie jest fantastyczne?

To jest fantastyczne, ale prawdziwe. Z pewnością fantastycznie jest zarabiać pieniądze, czyniąc przy tym dobro. Ale czy nie za dużo w tym wszystkim ideologii?

To jest trochę tak jak z motywem zagadki w bajce. Zwykle jej rozwiązanie jest zbyt proste i oczywiste, by od razu uwierzyć w odpowiedź. Ja bardzo chciałabym zarabiać 100 000 zł. co miesiąc. Nie dlatego, że jestem zachłanna, ale dlatego, że będę mogła pomagać innym. Aby móc się dzielić, trzeba mieć czym się dzielić. Fundacja „Nadzieja”, której poświęciłam ogrom czasu, zaangażowania, wysiłku i również własnych materialnych nakładów, nie mogłaby istnieć bez finansowego wsparcia. W pewnym momencie stanęłam przed wyborem: albo pomogę, albo zatrzasnę przed kimś drzwi, bo mnie na tą pomoc nie stać. A telefony się urywają i zmuszają do myślenia jak sfinansować kolejny projekt. Marzę o tym, by płacić setki tysięcy złotych podatków, ponieważ znaczyłoby to, że jestem w stanie zarobić na nie własną głową i rękami. Chciałabym, żeby moi ludzie zarabiali takie same pieniądze i płacili państwu takie ogromne podatki. Jeżeli ludzie to zrozumieją, wszyscy będziemy mądrzejsi o nowe, bogate doświadczenia. I wszystkim nam będzie żyło się lepiej.

Czy rzeczywiście marketing sieciowy może być lekiem na całe zło?

W Polsce ludzie cierpią na brak zdrowia i na brak pieniędzy. Jeżeli nie ma zdrowia w domu to każdy ojciec i matka sprzedadzą wszystko, by zdrowie ratować. Jeżeli nawet jest zdrowie, a nagle ktoś traci pracę, bo firma pada, to za chwilę nie ma zdrowia. Spirala się nakręca, ponieważ brak pracy i możliwości utrzymania rodziny rodzą depresje, a dzieci jedzą kiełbasę za 2,20 zł. Firmy MLM, zwłaszcza poruszające się w kręgu wellness oferują przede wszystkim zdrowie, a w ślad za nim możliwość zabezpieczenia finansowego swojej rodziny, dzieci. Jest to ogromna szansa dla ludzi słabo uposażonych. Ich rzeczywiście trudno jest przekonać, ale oni muszą zrozumieć jedno: jeżeli ktoś szuka zajęcia, pragnie otworzyć mały biznes, musi mieć kapitał na start – wynająć biuro, kupić krzesło, telefon komputer, faks. Zatem niezbędnych jest tych kilka tysięcy na sam początek, bez gwarancji na zwrot. W MLM zaczynamy działalność własnej firmy praktycznie z minimalnym nakładem finansowym. Nasza inwestycja wynosi około 100 zł, plus 50 zł na materiały. Tyle można przecież pożyczyć. A więc człowiek zarabiający ok. 500 zł przy odrobinie chęci jest w stanie rozpocząć taką działalność, która da mu niezależność. Oczywiście niezależność ma swoje dobre i zarazem złe strony. Albowiem w networku nie trzeba słuchać szefa, ale należy mieć ogromną samodyscyplinę, konsekwencję w podejmowaniu swoich decyzji, kompetencję i jak nigdzie indziej uczciwość. Ponieważ twoje działania, odbijają się na twoim zysku.

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio wybierała się Pani na Kubę, ale nie był to wyjazd jedynie dla przyjemności?

Tak. Byłam tam w styczniu na międzynarodowym zjeździe z okazji 5-lecia Akuny. Ten wyjazd zmienił diametralnie mój stosunek do tej pracy. Przewartościowałam swoje priorytety, zrobiłam rachunek sumienia i zabrałam się inaczej do pracy. Dotąd wydawało mi się, że bardzo dużo pracuję. Mam na głowie swój teatr, koncerty, poezje, fundację, wszystkie te przestrzenie mojej działalności, które bardzo kocham. One sprawiają, że czuję się spełniona i szczęśliwa. Wydawało mi się, że mimo tak wielu moich przedsięwzięć bardzo dużo pomagam, działam, rozwijam się. Musiałam zrozumieć, że do tej pory głównie pomagałam ludziom wyzdrowieć, a za mało pomagałam ludziom zarabiać pieniądze. Postanowiłam to zmienić i w tej chwili to jest dla mnie bardzo piękny moment. To dotyczy wszystkich, którzy chcą coś osiągnąć – podjęcie decyzji. Często mówi się: „podejmij decyzję”, ale tak naprawdę co to znaczy? Czy podpisanie umowy jest podjęciem decyzji? Nie. Czy zbudowanie grupki pierwszych ludzi w strukturze jest podjęciem decyzji? Nie. Czy udział w kilku seminariach jest podjęciem decyzji? Nie. Więc co jest tak naprawdę podjęciem decyzji? Podjęciem decyzji jest ustanowienie tego działania priorytetem w naszym życiu, wyznaczenie precyzyjnie celu i podjęcie na tyle wytężonej pracy na ile to konieczne, aby ten cel w wyznaczonym przez siebie czasie osiągnąć. Ja podjęłam rzeczywiście ważną, konstruktywną decyzję. Wyjazd na Kubę z pewnością mi w tym pomógł.

Jaka to decyzja?

W tej chwili, do końca roku nie zajmuję się organizacją swoich sztuk. Nie znaczy to oczywiście, że przestanę grać. Nadal gram, ale tylko te sztuki, które sprzedaję ryczałtem. Cały oszczędzony w ten sposób czas, z kalendarzem w ręku poświęcam na pracę ze swoją strukturą. To już przynosi fantastyczne efekty. Sprawdza się systematyczność. W MLM sam jesteś autentycznym twórcą i kreatorem rzeczywistości, który dodatkowo pomaga innym. Dlatego zawsze się mówi, że jeżeli pomagasz innym, to pomagasz również sobie, nie ma tutaj możliwości osiągnięcia sukcesu finansowego, bez sukcesu moich ludzi. I to dla mojej duszy, dla mojego postrzegania świata jest cudowne, piękne i dodaje mi skrzydeł. Pomagam ludziom być zdrowym i zamożnym. A co za tym idzie – szczęśliwym. Czy jest coś piękniejszego?

Powiedziała Pani, że bardzo ważna jest prezentacja. Co trzeba zrobić, by być tak przekonywującym jak Pani?

Zwyczajnie, po prostu należy się tego nauczyć. W przypadku Akuny sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ ludzie znając swój organizm, swoje potrzeby, kiedy wypiją Alveo i widzą jego działanie, dzielą się swoimi spostrzeżeniami z innymi. To jest niezwykle autentyczne. Oczywiście rzetelnej informacji na temat produktu trzeba się nauczyć. Każdy może to zrobić. Mamy świetne materiały na temat działania preparatu, na temat działania naszego organizmu, na temat zagrożeń jakie na nasz organizm w dzisiejszej rzeczywistości czyhają. Ja zawsze po prezentacji wręczam uczestnikom takie materiały, aby mogli temat przeanalizować na spokojnie, w domu, przeczytać to, o czym rozmawialiśmy, utrwalić, poukładać sobie w głowie.

Czy Pani przygotowuje wcześniej scenariusz takiej prezentacji?

Nie. Nie robię specjalnych przygotowań, usystematyzowanie wiedzy i doświadczenie robią swoje. Jednak mimo, że ja jestem przecież człowiekiem słowa, to na początku, przez wiele miesięcy prosiłam jednego z najlepszych menedżerów w naszej firmie, aby przyjeżdżał na prezentacje i je przeprowadzał. Ja wtedy słuchałam, uczyłam się, notowałam, nagrywałam, analizowałam. Stąd swoim współpracownikom zawsze tłumaczę, że: „Ty musisz sam uznać siebie za gotowego do przeprowadzenia prezentacji”.

Czy w marketingu sieciowym ważne są seminaria?

Nie chodzi o to, by wykładów było przesadnie dużo, ale kiedy już się odbywają, każdy powinien w nich uczestniczyć. Ja osobiście, niemal jak dziecko w szkole, na seminarium zawsze mam zeszyt i sporządzam notatki, jeśli są wątpliwości – pytam. Nauka w marketingu sieciowym jest elementem niezbędnym.

A jak niezbędna jest w tej pracy motywacja?

Nasze podstawowe hasło w Akunie to: „Pij! Poczuj! Przekaż dalej!”. Na początku więc wszystkim mówię: „jeżeli zakochacie się w preparacie to będziecie chcieli pomóc innym, będziecie zarabiać pieniądze i pomożecie innym je zarabiać”. Pieniądze chcą mieć wszyscy, lecz pieniądze same w sobie nie powinny być celem, ale to właśnie one pozwalają realizować swoje życiowe plany. Motywacja do pracy i zaufanie samemu sobie. To jest istotny problem dla ludzi, którzy cierpią na brak pieniędzy. Jestem pewna, że każdy, nawet bezdomny człowiek nie mający dosłownie nic, może w MLM odnieś sukces. Oczywiście jemu ktoś musi na początku pomóc. Ale to jest możliwe. Trzeba tylko chcieć. Ja na przykład zawsze winy swoich niepowodzeń i porażek szukam w sobie, co pozwala mi racjonalnie ocenić sytuację i bez zrzucania odpowiedzialności na los, sąsiadów lub mocy wyższych brnąć do przodu. Musimy w nowej rzeczywistości nauczyć się wychodzić życiu naprzeciw, prowadzić z nim dialog tak, aby przyszłość nas nie zaskoczyła.

Jak często przeprowadza Pani prezentacje?

Teraz, od stycznia to właściwie codziennie. A bywa tak, że jak jadę do Katowic czy Siedlec, to kilka razy dziennie, ponieważ mam tych grup dużo. Kalendarz jest napięty, więc proszę, aby mój czas wykorzystać maksymalnie. Jak w każdej regule potwierdza się tutaj systematyczność, która czyni mistrza. Zawsze pytam na spotkaniach czy interesuje ludzi tylko preparat, jego właściwości, czy zainteresowani są również stroną finansową. I okazuje się, że większość ludzi decyduje się na budowanie struktur. Jednak, w każdej pracy potrzeba strategii, przemyślanych działań i cierpliwości. Jeżeli chcemy wygenerować podstawowy przychód rzędu 2, 3 czy 5 tysięcy w ciągu kilku miesięcy, to musimy aktywnie się zaangażować w pracę, analizować i niwelować swoje złe posunięcia, a rozwijać dobre.

Jak Pani stara się przekonać tych niezdecydowanych?

Bardzo często jest tak, że ci, którzy budują struktury są osobami, które w ogóle nie zamierzały tego robić. Tylko działanie preparatu zrobiło na nich tak ogromne wrażenie, że w konsekwencji pieniądze w naturalny sposób zaczęły napływać same. Ja całe życie realizowałam swoje pasje. Chciałam zostać aktorką i od 7 roku życia konsekwentnie podporządkowywałam swoje decyzje i działania temu marzeniu. Młodzi ludzie często sądzą, że młodość i zdrowie jest im dana na zawsze. A refleksja przychodzi zbyt późno. Warto pomagać swoim marzeniom, wychodzić życiu naprzeciw. Przeraża mnie informacja, że 60% Polaków żyje poniżej poziomu socjalnego, czyli dostaje około 300 zł miesięcznie i godzi się z tym faktem. Stojąc przed tak poważnym problemem, nie mogłabym czekać na cud z założonymi rękami. Mając 300 zł w kieszeni myślałabym jak je pomnożyć, by z miesiąca na miesiąc poprawiać swoją sytuację. Należy być odpowiedzialnym, brać los w swoje ręce i działać. Takich ludzi trzeba zmotywować do działania. Niestety, niektórzy się za łatwo poddają, albo są lekkomyślni, pogodzeni i skazani na te kilkaset złotych zasiłku, pensji, emerytury… Jednak nikogo nie można uszczęśliwiać na siłę, przekonywać za wszelką cenę. Człowiek sam musi chcieć zmienić swój los.

Dlaczego według Pani wiele osób zniechęca się do tego systemu już po pierwszych tygodniach pracy?

Wielu ludzi w MLM działa zbyt chaotycznie, nerwowo lub zwyczajnie brak im wytrwałości. W tej pracy trzeba być upartym i wytrwałym, a sukces przyjdzie sam. Wielu „poparzyło się” współpracą z firmami, których plan marketingowy był nie do końca jasny i uczciwy. Wielu menedżerów bezsensownie wciąga się też w wir robienia kilkunastu biznesów w tym samym czasie, nie dając sobie później rady z ani jednym z nich. I rezygnują z MLM mówiąc, że to system jest zły. System jest doskonały, to ludzie są często niedoskonali. Do mnie dzwonią dziesiątki osób, proponując mi różnorakie formy współpracy. Mówią: „bo skoro już istnieje silna, rozbudowana struktura, to dlaczego nie pójść za ciosem i nie spróbować czegoś innego?” Zawsze odpowiadam, że nic z tego. Nie ma takiej możliwości, by robić coś dobrze angażując się w kilka projektów na raz. Jest wielu ludzi, którzy się zniechęcili, wypalili zawodowo, bo poświęcili trochę czasu w budowanie struktur i kiedy system zaczął funkcjonować, niesieni pierwszym sukcesem zaczęli szaleć: ktoś podsuwał im odmładzające cud kremy, super odżywki, oszałamiające perfumy. Nie, to nie tak. Nie w ten sposób.

Tak naprawdę, aby osiągnąć podstawowy poziom, który sobie założymy to potrzeba kilku miesięcy pracy. Ale, aby przekroczyć kolejny próg finansowy, i aby dochód rzędu 100 tysięcy złotych miesięcznie był stabilny, to wymaga zdecydowanie większych nakładów pracy i przynajmniej 3 lat intensywnego zaangażowania. I wtedy nie możemy się rozpraszać. Jak w każdym biznesie, w każdej dobrej firmie musimy sprawie oddać się całkowicie. Nie ma miejsca na szaleństwa, bo to sprawa zbyt poważna. Dlatego, ten rok jest dla mnie świadomym wyborem intensywnej pracy i aktywności na polu MLM. Po to, by potem pracować mniej, ale by moja sytuacja była bardziej stabilna. To jest moja decyzja. Dziś jestem spokojna, bo dotąd miotałam się między sztuką, a działalnością w network marketingu. Teraz postanowiłam to zmienić. Wszystkim, którzy mają wątpliwości, mówię: wiem co robię.

Dziękuję za rozmowę.

Mogą Cię również zainteresować