Kontakt z siecią w stylu „second hand”?

przez Mieczysław Krause

Pewnej uczestniczce kursu przemawiania, Mrs Flynn (rzecz działa się w USA), zadano jako pracę domową przygotowanie przemówienia na temat „Wspaniała stolica kraju – Waszyngton”. Ambitna kursantka przekopała przewodnik turystyczny i – wyciągając z niego istotę – wysmażyła sentymentalny gniot, przemówienie bez polotu, mdłe takie…

Używany, nieświeży „second hand” płynący po znudzonych słuchaczach jak g. po kaczce. Szczęśliwy dla przemówienia (dla kursantki mniej) traf zrządził, iż w stolicy, z publicznego parkingu skradziono jej Cadillaca. Zwróciła się z problemem do policji, lecz ta rozłożyła ręce – „nic nie da się zrobić”. Wzburzenie pani Flynn było tym większe, że wcześniej ci sami policjanci ochoczo wlepili jej mandat za przekroczenie czasu parkowania ledwie o kwadrans.

Tych gnuśnych gliniarzy, którzy tak byli zajęci szykanowaniem porządnych obywateli, że brakło im czasu na łapanie złodziei, Mrs Flynn uczyniła osią przemówienia o „wspaniałym” Waszyngtonie. Nie trzeba dodawać, iż zebrała aplauz i to nie tylko z powodu autentyzmu własnych, poruszających przeżyć z realnego życia (a nie cudzej beznamiętnej zamrażarki) oraz słów, trafiających w odczucia i przekonania słuchających jej ludzi. Nieświadomie zastosowała kluczową zasadę przemówień publicznych, iż „bycie przeciw, zawsze pomaga przykuć uwagę słuchaczy”. 

Ilu z Was, Kochani, zna tę zasadę? Ilu wie, że tzw. „wystąpienia publiczne” to dziś dla Was nie wzruszająco spatynowany, „przedwojenny” styl komunikowania się z tłumem, niczym ojciec narodu Paderewski? Ilu z Was, liderów MLM jest świadomych, że zasadom udanych wystąpień publicznych jest podporządkowany prawie każdy komunikat, w dowolnej formie i na dowolnym nośniku, przekazywany strukturze? Tym bardziej webinar, burzliwie wojowujący obecnie po branży MLM, który – aby odniósł pożądany skutek w postaci pobudzenia jego adresatów do działania – musi być ściśle podporządkowany regułom wystąpień publicznych, zgłębianych i doskonalonych przez ludzkość od starożytności…  

Ba, grzebać w klasykach – greckich filozofach oraz rzymskich retorach, żeby przygotować i wygłosić webinar zwalający z nóg? Powodujący, że ludzie ze struktury nie mogą się doczekać rana, by pobiec do potencjalnych klientów?

Nie Kochani – tego robić nie musicie. Zrobił to w Waszym imieniu i dla Waszej korzyści nieśmiertelny Dale Carnegie, we właśnie wydanej przez Wydawnictwo Studio EMKA książce, zatytułowanej „Po szczeblach słowa. Jak stać się doskonałym mówcą i rozmówcą”, uwspółcześnionej teraz przez Arthura R. Pella.

Gdy książka powstawała, w latach 30-tych ub. wieku, Carnegie stwierdził, że: „Na pytanie, czego boisz się najbardziej, ludzie najczęściej odpowiadają, że śmierci, a zaraz potem, że wystąpień publicznych” – i tę prawdę uczynił mottem swojej książki. Zainspirowała go ona do stworzenia systemu ogólnie dostępnych kursów publicznego przemawiania, tak charakterystycznych dla Ameryki i jej ducha samodoskonalenia w życiu i biznesie. Prowadząc kursy, zebrał bogate doświadczenie w szkoleniu ludzi do przemawiania i w ogóle skutecznego komunikowania się. Przekonał się, że głównym punktem zainteresowania słuchaczy jest poprawa ich relacji z innymi. Czyż taka dominująca (i męcząca) potrzeba nie ssie i nas w network marketingu?

W czasach Dale’a Carnegie, gdy radio zyskiwało powszechny, publiczny zasięg i głos spikera docierał do milionów, świadomość tego paraliżowała nawet świetnych mówców „bezpośrednich”. Oni, lwy przemówień, podrywający tłumy albo rzucający je na kolana, gdy mieli przemówić z gadającego pudełka drżeli i z języka robił im się suchy kołek. Czy to nie analogia do wystąpienia w webinarze, gdy po drugiej stronie czyhają na śmieszne potknięcia setki, albo tysiące uważnych słuchaczy? Gdy brak jest od nich bieżącej informacji zwrotnej oraz aplauzu podnoszącego mówcę na duchu i nie wiadomo, czy nie wali się kulą w płot? Gdy budzi popłoch, że uczestnicy gremialnie się wylogowywują, nie czekając do końca?  

Carnegie swą praktyką szkoleniową dowiódł, że lęk przed wystąpieniami publicznymi można łatwo pokonać. Można być absolutnie pewnym wyzbycia się tego lęku dzięki treningowi i praktyce. Nawet Lincoln, zawodowy adwokat i długoletni kongresman, zanim został prezydentem, zmagał się z nieśmiałością. Ale praktyka uczyniła zeń mistrza, przemawiał z ciepłem i powagą, stosownie do roli i wymogów sytuacji, nawet gdy bywała ona dramatyczna.

Aby dobrze przemawiać, musisz oddać się sprawie z pełnym zaangażowaniem, podobnie jak Mrs Flynn, dążąc do celu „z energią buldoga, goniącego za kotem”. Musisz także dokładnie wiedzieć, co chcesz powiedzieć – mównica (lub rola operatora webinaru) to nie czas i miejsce, aby napawać się seksownym brzmieniem własnego głosu. Lecz, gdy już znajdziesz się na mównicy, to „się wyprostuj i spójrz słuchaczom prosto w oczy, po czym zacznij mówić głosem tak pewnym, jakby każda z siedzących przed tobą osób winna ci była pieniądze”. Czy nie jest winna liderowi pieniądze jego struktura, której tyle daje czasu, pracy i serca, z którą wiąże tyle marzeń? Czy nie ma on prawa i nie powinien być w kontaktach z nią pewny siebie i asertywny, nie ulegając obawie, że „ludzie mogą się obrazić”?

Dobre przemówienie nie zaczyna się jednak dopiero z chwilą wdrapania na mównicę. Jest finałem dłuższych przygotowań, koncentrując uwagę i psychikę na temacie, zbierając do niego, jak kamyczki do przemyślanej mozaiki, wszelkie myśli, pomysły, odzywki, by później ułożyć je w całość logiczną i zrozumiałą, nie tylko przekonującą słuchaczy, ale i podrywającą ich do aktywności. Praktyka wielkich mówców w przygotowywaniu wystąpień to często wstawanie w środku nocy, by zapisać ulotną myśl, która do rana mogłaby wyparować. Dzięki tak głębokiej koncentracji na temacie, przesiąknięciu nim, przemówienie będzie świeże, oryginalne, twórcze – spełni pokładane w nim nadzieje.

Nie sposób w krótkiej recenzji choćby wyliczyć bogatej i kompleksowej tematyki tej ważnej, absolutnie nieodzownej dla liderów, książki. Zawierającej nie tylko pełne know-how przemawiania, na wszystkich „technicznych” etapach planowania i realizacji wystąpień. Rozpracowuje ona również emocjonalne i motywacyjne podstawy zagadnienia, od których zależy najwięcej – zarówno budujących mówcę, jak i trudnych do pokonania barier, fobii. W tej książce są także rozdziały, traktujące o odbiorze przez publiczność – jak być interesującym i przekonującym, jak ją nakłonić do działania.   

Cała konstrukcja książki rozumianej jako komunikat, podporządkowana jest wiedzy i zasadom, jakie przekazuje. Składa się na to m.in. mnóstwo autentycznych, ciekawych, inspirujących historyjek, obrazujących wszelkie aspekty tematu. Angażujących nie tylko szare komórki odbiorców, ale też serce i uczucia. Jako podręcznik – książka zawiera szereg praktycznych ćwiczeń, pozwalających się doskonalić w przedmiotowej dziedzinie. Lecz jeśli ktoś nie lubi ćwiczyć (zbyt wiele książek tym terroryzuje), to choćby sama lektura da mu wiele nieocenionych, a kluczowych rad, pozwalających porwać serca i umysły odbiorców. Polecam gorąco, z niezmąconym przekonaniem.

Mogą Cię również zainteresować