BIZNES MLM łączy pokolenia

przez Maciej Maciejewski

Branża sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego stwarza ludziom niesamowite możliwości. W tym systemie można zainicjować biznes praktycznie bez kapitału, bez infrastruktury produktowo-magazynowo-logistycznej – wszystko dostajemy podane na tacy.

Trzeba jedynie poświęcić swój czas, energię, być wytrwałym i przedsiębiorczym, a sukces z pewnością się pojawi. Tylko od Ciebie zależy, czy po niego sięgniesz… Warto przy tym zauważyć, że network marketing jest jednym z niewielu przedsięwzięć biznesowych, w którym nie istnieje zjawisko dyskryminacji. Nikt nie zwraca uwagi na kolor skóry, wyznanie, język, tężyznę fizyczną czy wiek. W MLM sukces odnoszą zarówno osoby młode, jak i te, które zaczęły działać w kwiecie wieku.

Od lewej siedzą: Piotr Pacyga, Marian Polok, Krzysztof Sydlo
Od lewej siedzą: Piotr Pacyga, Marian Polok, Krzysztof Sydlo

Najnowsze badania o DS/MLM wykazały, że osoby powyżej 50 roku życia stanowią aż jedną czwartą wszystkich sprzedawców w tym kanale dystrybucji w Polsce. Postanowiliśmy więc pokazać, jak biznes MLM łączy pokolenia. Wystarczy spojrzeć na okładkę nowego wydania „Network Magazynu”. Marian Polok, Mirosław Horodecki i jego małżonka zaczęli w kwiecie wieku, a obok Krzysztof Sydlo i Piotr Pacyga, którzy śmiało mogliby być ich synami i wszyscy robią MLM. Coś w tym jest. W tym artykule rozmawiamy z facetami współpracującymi z firmą ACN Communications Polska:

Marian Polok
Marian Polok

Marian Polok w 1992 roku zainicjował własną firmę o nazwie VIST Ośrodek Szkolenia i Innowacji, którą prowadzi do dziś. Z marketingiem sieciowym związany od początku lat 90 poprzedniego stulecia. Jest entuzjastą tego systemu, jako szkoły i stylu życia. MLM nauczył go konsekwencji, koncentracji na zadaniach, wytrwałości, dyscypliny, pokory oraz tolerancji i szacunku dla inności. W tym systemie pracy przeszedł wszystkie szczeble kariery. Jego zdaniem, alternatywne możliwości, jakie stwarza MLM idą w parze z wieloletnią pasją wspierania przedsiębiorczości, a dzięki systemowi wsparcia w MLM może pracować, zarabiać i budować swoje zaplecze finansowe każdy, kto tylko ma chęć uczenia się, nabywania nowych umiejętności i posiada nieodpartą wolę dążenia do niezależności zawodowej i finansowej poprzez ciężką, ale satysfakcjonującą pracę.

Network Magazyn: Czy według pana marketing sieciowy jest lepszym systemem do zarabiania pieniędzy niż np. firma tradycyjna i franchising?

– Nie czuję się uprawnionym, aby twierdzić, że MLM jest lepszy. Wiem tylko, że jest to branża, w której wszyscy mają równe szanse. Dla kogoś, kto ma pomysł, pieniądze, uwielbia ryzyko i lubi walczyć z administracją, to tradycyjna firma lub franchising będą dobrym rozwiązaniem. Niektórym się udaje i są szczęśliwi. Sam przecież od 1992 roku prowadzę z dużym powodzeniem własną, tradycyjną firmę. I mimo niezłych w niej dochodów, jednocześnie buduję firmę w branży marketingu sieciowego. Dlaczego? Dlatego, że pieniądze nie zawsze dają satysfakcję. Mury mojego ośrodka opuściło tysiące absolwentów z dyplomami nowo zdobytych zawodów. I co? I nic. U większości z nich dyplomy leżą bezużytecznie w szufladach. Ja mogłem ich nauczyć zawodu, ale nie mogłem im zapewnić pracy, niezależności zawodowej. W MLM mogę każdego nauczyć, jak zarabiać pieniądze i jak budować własną firmę pod szyldem ugruntowanej na rynku marki.

W tej branży fantastycznym jest to, że każdy sam decyduje o własnym losie. Nie musi mieć pieniędzy na start, a otrzymuje praktycznie wszystko – pomysł, produkty, usługi, administrację, rozliczenia, a co najważniejsze, ma do dyspozycji armię ludzi gotowych pomóc mu odnieść sukces.

Zawsze powtarzam, że MLM to System Równych Szans, ale… nie dla wszystkich. Nie, nie ma tu sprzeczności. Chcę powiedzieć, że każdemu możemy zaproponować ten rodzaj aktywności zawodowej, bo każdy w tej branży może osiągnąć sukces na miarę swoich oczekiwań. Ale niestety, nie każdy się do tego nadaje. Jest kilka warunków, które muszą być spełnione bezwzględnie. Trzeba mieć cele, motywację i pasję. Nie wystarczy chcieć pracować, trzeba dużo pracować – niekoniecznie ciężko, lecz mądrze i dużo. Trzeba chcieć się uczyć, i… ciągle się uczyć. Trzeba być wytrwałym, konsekwentnym i zdyscyplinowanym. No i trzeba chcieć pomagać innym. W marketingu sieciowym wygrywają wyłącznie Ci, którzy lubią pomagać innym. Nie widzę innej drogi.

NM: Co według pana jeszcze należy zrobić w branży, żeby ten model biznesu usprawnić, wypromować?

– Edukacja, edukacja, i jeszcze raz edukacja. Od początków lat dziewięćdziesiątych wiele się już zmieniło. Ale nadal obserwuję stereotypowe zachowania. Większość naszego społeczeństwa nie potrafiło, jak dotąd, odnaleźć się w okresie transformacji. Zmiana nabytych przez długie lata nawyków, przyzwyczajeń i sposobów myślenia, to proces na wiele pokoleń. Musimy pamiętać, że mieliśmy państwo opiekuńcze, gdzie administracja państwowa i politycy decydowali o losach swoich obywateli. Życie nie wymuszało w nas samodzielności. Wszyscy musieli pracować. Czy się stoi, czy się leży… Pamiętacie? Decydował ktoś. Ten Pan KTOŚ był wszechobecny. Ja to wiem i rozumiem, bo żyłem w tamtych czasach. Z tego okresu pozostało wiele lęków, brak wiary w siebie, no i „siedź w kącie, znajdą Cie”. Dlatego rozumiem i szanuję także rodziców, chcących chronić swoje pociechy przed nowym i nieznanym. Strach przed porażką i ośmieszeniem paraliżuje „starych” i młodych. Na wszystko potrzebny jest czas. Ten proces dokonuje się sam, bo samo życie weryfikuje nasze postawy, nastawienie do życia i nasze zachowania. Ale razem możemy ten proces przemian przyśpieszyć. A więc jeszcze raz edukacja, ale też pokazywanie dobrych wzorców, prezentowanie liderów i ludzi odnoszących sukcesy, także budowanie dobrego wizerunku całej branży sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego, bez względu na to, z jaką firmą budujemy własną przyszłość.

Krzysztof Sydlo
Krzysztof Sydlo

Krzysztof Sydlo w 1998 roku rozpoczął działalność gospodarczą, realizując swoje marzenie o posiadaniu sklepów z biżuterią. Bycie swoim własnym szefem dawało mu pewien stopień niezależności finansowej, lecz – jak wspomina – było okupione kilkunastogodzinną pracą każdego dnia i zaniedbaniem swojej rodziny. Na szczęście na swojej drodze spotkał marketing sieciowy, który stał się jego życiową pasją i uwolnił go od wcześniejszego kieratu. „Kiedy dowiedziałem się, że za każdym razem, kiedy ktoś korzysta z telefonu, internetu czy prądu, ja mogę zarabiać pieniądze, to pomyślałem, że to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Dziś, po prawie 5 latach działalności w MLM już wiem, że jest to możliwe, piękne i prawdziwe” – wyznał Krzysztof.

NM: Dlaczego jeszcze działa pan w marketingu sieciowym?

– Powodów jest wiele. Aby założyć swoją firmę (konwencjonalną) musiałem: zebrać kapitał (wziąć kredyt), zorganizować lokal (koszt kupna/wynajmu, remontu), zainwestować w towar, wyposażenie, ubezpieczyć lokal, itp., itd. No i ulubione przepychanki w urzędach, te wszystkie pozwolenia, podania. A co dalej? Czy po tym wszystkim miałem już sukces? Nie! Dopiero zaczęła się faktyczna praca i drżenie, czy inwestycja się zwróci czy nie. W MLM buduję swój biznes bez wielkich inwestycji. Jestem wolny od kredytów, co daje ogromny komfort psychiczny. Nie potrzebuję wynajmować lokalu, bo pracować mogę w zaciszu domowego ogniska lub spotykając się z moimi partnerami czy potencjalnymi klientami w domu, hotelu, restauracji. Moje dochody są wprost proporcjonalne do mojego zaangażowania i osiągnięć, a nie uzależnione od koniunktury czy widzimisię szefa.

Potęga duplikacji to siła MLM. Tutaj kumuluje się wysiłek całego zespołu. Mimo, iż samemu pracuję np. 3 godziny dziennie, to mogę czerpać korzyści z zaangażowania setek czy tysięcy osób w moim zespole. Praktycznie nie ma limitów zarobków. Otrzymuję dochód pasywny, czyli firma płaci mi za włożoną pracę, a ja mogę jeździć 2 razy w roku na wakacje (po pół roku), bez uszczerbku dla mojego portfela. Bez dodatkowych inwestycji czy pozwoleń, mogę ten biznes prowadzić w wielu krajach jednocześnie.

Polacy są rozsiani po całym świecie co sprawia, że marketing sieciowy przekracza granice bardzo szybko. Niepotrzebne są układy, znajomości, specjalistyczne wykształcenie…

NM: Jakim trzeba być człowiekiem, żeby osiągnąć sukces w tym biznesie? Jak trzeba działać, aby wszystko szło dobrze?

– Marketing wielopoziomowy to praca z ludźmi. Na sukces składa się wysiłek całego zespołu, który razem zdecydował się osiągnąć wspólny cel. Dlatego nie wystarczy tylko systematyczna i wytrwała praca. Potrzeba nam przede wszystkim umiejętności w pracy z naszym największym kapitałem – z ludźmi. Trzeba być człowiekiem, za którym inni będą chcieli pójść. Trzeba mieć właściwą postawę i nastawienie (pozytywne spojrzenie na życie), przyjmować z uśmiechem wszelkie trudności i wyzwania, jakie niesie ze sobą życie. Trzeba oprzeć swoje działanie na fundamencie zrozumienia i szacunku do drugiego człowieka. Na pewno trzeba kierować się zasadami, grać fair i we wszystkim być uczciwym. Jak trzeba działać? Przede wszystkim nie można się zniechęcić przy pierwszej lepszej okazji. Trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i kierować się zasadą, że im więcej razy usłyszę na swojej drodze „nie”, tym więcej razy usłyszę także słowo „tak”. Im częściej „upadnę”, tym więcej doświadczenia zdobędę. A to pomoże mi odnieść jeszcze większy sukces. Oczywiście, jeśli się podniosę po każdym upadku.

Myślę sobie, że pomaganie ludziom w dostaniu się na szczyt daje dużo więcej satysfakcji, niż zdobywanie go samotnie, dlatego zawsze najpierw koncentruję się na tym, by pomóc osiągnąć sukces osobie, z którą pracuję. Już wiem, że jeśli pomogę odpowiedniej ilości osób osiągnąć ich cele, to przy okazji zrealizują się także moje. Jestem dumny z partnerów, z którymi współpracuję. To piękne uczucie móc wspólnie przeżywać ich sukcesy, widzieć ich łzy szczęścia. Dlatego właśnie praca w MLM daje mi ogromną satysfakcję.

Oczywiście w samej branży jest jeszcze wiele do zrobienia. Naszą misją jest poinformowanie jak największej liczby osób, iż działalność w MLM jest dostępna na rynku i daje niesamowite możliwości. Jeśli tego nie robimy, wiedząc co mamy do zaoferowania ludziom, to ich krzywdzimy. Zwłaszcza młode osoby w Polsce zasługują na tą informację. One muszą wiedzieć, że mają wybór i że same mogą decydować o swoim losie, że niekoniecznie muszą opuszczać swoje rodziny i wyjeżdżać za granicę, aby zarobić na chleb.

Uważam także, iż powinno się promować ten model biznesu w szkołach. W Stanach Zjednoczonych już od kilkunastu lat network marketing jest wykładany na wielu uniwersytetach i wyższych uczelniach, w Europie pod tym względem przodują Niemcy.
Cieszy mnie, że jedna z najlepszych uczelni w Polsce – Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu wprowadziła nowy kierunek studiów podyplomowych – marketing bezpośredni i mikroprzedsiębiorczość. Z pewnością takie studia przyczynią się do zmiany poglądów społecznych na temat marketingu sieciowego i ludzi w nim działających. Oby w ślad za WSB poszły kolejne uczelnie. Model biznesu zwany MLM możemy także usprawnić, poprzez ulepszanie samych siebie. To my tworzymy ten trend gospodarczy. Im lepszy staje się każdy człowiek zaangażowany w tę działalność, tym bardziej korzysta na tym cała branża.

Piotr Pacyga
Piotr Pacyga

Piotr Pacyga jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W 2003 roku zainicjował własne dwie szkoły językowe i biuro tłumaczeń, które obecnie z powodzeniem prowadzi jego żona Anna. Z marketingiem sieciowym związany jest od 2008 roku. Udział w jednej z branżowych konwencji w Kolonii sprawił, że od ponad półtorej roku zajmuje się tylko MLM. Jest pozytywnym, życiowym entuzjastą. Zawsze dąży do celu najkrótszą drogą. To w branży nauczył się jeszcze większej konsekwencji, planowania celów i wytrwałości. Szanuje ludzi, także tych, którzy czasami mówią NIE. W niespełna dwa lata, dzięki zaangażowaniu w network marketing osiągnął pozycję dającą stałe, pasywne dochody, dzięki którym ma absolutną niezależność zawodową. W głowie utkwiły mu na zawsze słowa jednego z założycieli firmy, z którą współpracuje: „Ja tego biznesu nie buduje tylko dla siebie, ani dla swoich dzieci, lecz dla dzieci swoich dzieci.” Piotr jest osobą o silnym charakterze, lubiącą pomagać innym w budowaniu ich przyszłości. Wychodzi z założenia, że najlepszą drogą do spełnienia swoich celów jest spełnianie celów swoich podopiecznych. Dlatego chętnie pomaga każdej osobie przyłączającej się do MLM, aby w jak najkrótszym czasie osiągnęła upragniony SUKCES. Oto co nam powiedział Piotr:

– Według mnie MLM jest obecnie najlepszym modelem biznesowym. Tutaj mamy pełną i świadomą wolność wyboru z kim się pracuje, kiedy się pracuje i jaki czas chcemy na to poświecić. Poza tym bardzo ważna jest minimalna opłata licencyjna na starcie oraz świetny system wsparcia na całym świecie. Jak osiągnąć sukces? W MLM trzeba być uczciwym i konsekwentnym wizjonerem, wykonującym swoją pracę z pasją, jednocześnie dobrze się przy tym bawiąc. Co bym jeszcze zrobił dla sektora? Trzeba mocniej promować firmowe imprezy. Edukować jak największą liczbę osób właśnie poprzez takie czasopisma jak „Network Magazyn”.

Promować wolną przedsiębiorczość, zarażać młodych ludzi odpowiednia literaturą, która im wyjaśni, że era industrialna jest już za nami i dzisiaj sami musimy zadbać o swoją przyszłość oraz przyszłość naszych dzieci i dzieci naszych dzieci.

Każdy z nas musi wziąć odpowiedzialność za swoje życie w swoje ręce, a MLM każdemu z nas daję taką szansę. Nie każdy, kto podejmuje grę w MLM wygra, ale każdy kto tę walkę podejmie, może być z siebie dumny, że znajduje się w 4% ludzi sukcesu, którzy tą walkę podjęli.

Artykuł pochodzi z 25 nr „Network Magazynu”..

Foto: Dominika Cuda

Mogą Cię również zainteresować