Tadeusz Musiał: Biznes MLM to nie jakiś cudowny wehikuł

przez Maciej Maciejewski

Przedstawianie MLM jako cudownego wehikułu, który zawiezie nas w kilka tygodni do krainy bogactwa i luksusu, bez potrzeby rozmawiania z ludźmi i bez sprzedawania czegokolwiek, bez posiadania wiedzy i bez ciężkiej pracy… ośmiesza ten biznes i ludzi, którzy w taki sposób go promują.

Właściciel i twórca DXN dr Lim Siow Jin & Tadeusz MusiałWłaściciel i twórca DXN dr Lim Siow Jin & Tadeusz Musiał

Dziś przedstawiamy sylwetkę i historię człowieka, który „lekcji” otrzymanej w biznesie tradycyjnym nie zapomni do końca życia. Wyciągnął z niej wnioski i teraz, za pomocą network marketingu realizuje swoje cele i marzenia… Oto Tadeusz Musiał z firmy DXN.

Bohater tej rozmowy ma ogromne doświadczenie handlowe, ze sprzedażą związany jest od ponad 30 lat. Przez kilka lat zajmował się biznesem tradycyjnym prowadząc kilka sklepów spożywczych i restaurację. Prawie 10 lat w sprzedaży bezpośredniej sprzedawał ubezpieczenia na życie, był również menadżerem, dyrektorem oddziału oraz dyrektorem regionalnym jednej z dużych firm ubezpieczeniowych. Już jako dorosły mężczyzna rozpoczął studia ekonomiczne. Jest żonaty, ma dorosłe dzieci – córkę i syna. Cała jego rodzina ma wspólne hobby – bieganie. Tadeusz od 16 roku życia uprawia dyscyplinę sportową „biegi na orientację”. Wielokrotnie startował w mistrzostwach Polski, brał udział w mistrzostwach Świata (kategoria weteranów). Był również w tej dyscyplinie licencjonowanym sędzią. Od kilku lat z sukcesem buduje swój prywatny network marketing w oparciu o współpracę z firmą DXN.

Maciej Maciejewski: Jak człowiek działający w biznesie tradycyjnym zareagował na informacje o marketingu sieciowym? Czy to wywróciło do góry nogami pana wartości i stereotypy dotyczące zarabiania pieniędzy?

Tadeusz Musiał: Pierwszy raz o systemie MLM dowiedziałem się w momencie, kiedy do Polski wchodziła firma Amway. Wziąłem udział w spotkaniu, gdzie na tablicy rysowano kółka i opowiadano o tym, że wszyscy będziemy piękni i bogaci. Właśnie wtedy, po tej prezentacji nabrałem przekonania, że taka forma aktywności biznesowej – mówiąc bardzo delikatnie – jest lekko śmieszna. Wiele lat później, mając już za sobą doświadczenie w prowadzeniu biznesu tradycyjnego, a pracując w dużej korporacji, pewnego „pięknego dnia” dowiedziałem się, że  w tej firmie to ja już się nie przydam i najlepiej będzie jeśli poszukam sobie jakiegoś innego zajęcia. Miałem więc wybór – następna praca w jakiejś korporacji lub kolejny własny „tradycyjny” biznes… A może jednak „coś” jeszcze innego?

Tradycyjny biznes nie wchodził w grę ponieważ moje wcześniejsze doświadczenia pokazały bardzo ważną kwestię – o 3:00 rano musiałem być już na nogach a o 23:00 byłem jeszcze na nogach. To było żenujące.

Tradycyjny biznes wymaga również znacznego zaangażowania kapitałowego, a wynik – zwłaszcza na początku, przez pierwsze kilka lat, jest bardzo niepewny. Z kolei praca na etacie wiąże się z bardzo ograniczonymi dochodami i dawaniem z siebie wszystkiego tak, aby wyłącznie właściciel był zadowolony z wyników finansowych mojej pracy. To działa tylko w jedną stronę. Inaczej mówiąc, wykorzystując moje doświadczenie i zdobytą wiedzę musiałbym zapracować na koszty działania nie mojej firmy, wypracować nie mój zysk i zamiast zadowolić siebie, na pewno zadowoliłbym właściciela. Gdyby jeszcze podział pieniędzy był  sprawiedliwy to sprawa mogłaby być do przemyślenia, ale ja jednak szukałem czegoś innego. W tym właśnie momencie zjawił się ktoś, kto w kilku słowach jasno i rzetelnie wyjaśnił mi co to jest ten MLM. Jak działa i skąd się biorą w nim pieniądze. Wtedy właśnie doznałem olśnienia.

Oczywiście początki były trudne, jak w każdym przedsięwzięciu. W tym biznesie już tak jest, że na początku trzeba włożyć mnóstwo pracy, czasu i zaangażowania, a efekty pojawiają się później. Potrzebni są ludzie, którzy korzystają z produktów lub usług i są z nich zadowoleni, potrzebni są ludzie którzy wchodzą na swoje konto i widzą efekty własnej pracy. Ten biznes jest biznesem zespołowym. Dopóki więc nie pojawi się zespół, dotąd praca samodzielna jest trudna.

Maciej Maciejewski: Najlepsi liderzy mówią, że w marketingu sieciowym trzeba dać z siebie wszystko przez pierwsze trzy, cztery lata. Jeśli przez ten czas człowiek będzie konsekwentny to sukces musi przyjść. Co pan osiągnął w biznesie MLM?

Tadeusz Musiał: Na to pytanie mogę odpowiedzieć dwojako. Pierwszym moim sukcesem było to, że pan dr Lim po spotkaniu ze mną uwierzył, iż Polska jest krajem, gdzie firma DXN odniesie sukces. I podjął decyzję o przygotowaniach do wejścia na polski rynek. Mamy już zarejestrowane w Polsce produkty. Mamy przygotowane wszystko do oficjalnego otwarcia tego rynku. Mamy również magazyn wysyłkowy w Polsce. Znaczy to ni mniej, ni więcej, jak to, że w Polsce już działamy. To jest mój pierwszy, duży sukces. Od samego początku kontaktów z zarządem DXN składałem deklarację, że będę budował sieć, a w sprawach administracyjnych będę jedynie doradzał. Budowanie sieci kontaktów, współpraca z ludźmi, spotykanie się z nimi – to moja pasja i robię to z dobrymi efektami. I te wyniki to mój drugi sukces. W chwili obecnej w DXN jest tylko kilka osób na terenie Europy o podobnej do moje pozycji marketingowej, wynikającej z planu kariery. Ja jednak myślę, że to dopiero początek.

Maciej Maciejewski: W MLM działa wiele dobrych firm. Dlaczego akurat DXN? Co wyróżnia tę firmę od innych?

Tadeusz Musiał: Tak to prawda. W MLM działa wiele dobrych firm z dobrymi produktami i dobrym planem wynagradzania. Do wyboru firmy, z którą chciałem działać, podchodziłem przede wszystkim biznesowo. Jeśli to miał być biznes, to musiał być traktowany jak prawdziwy biznes – tutaj emocje musiały być wyłączone. Nigdy nie rozpoczynałem współpracy biznesowej tylko dlatego, że ktoś to zrobił wcześniej, „pomachał marynarą” i wzbudził we mnie tylko emocje, czyli nie przyłączyłem się do DXN na zasadzie tzw. owczego pędu. Niestety większość ludzi robi odwrotnie i po kilku miesiącach spostrzega, że decyzja jaką podjęli była wyłącznie decyzją emocjonalną i szukają nowego biznesu, gdzie znowu kierują się tylko emocjami. Przy wyborze firmy DXN jako mojego partnera biznesowego kierowałem się kilkoma konkretnymi punktami, które ten biznes musiał spełnić…

Po pierwsze – kto stoi za tą firmą? Twórcą i jej właścicielem jest dr Lim Siow Jin, laureat wielu nagród i wyróżnień, otrzymał np. Nagrodę Alberta Schweitzera (laureat Pokojowej Nagrody Nobla za humanitaryzm i głoszenie pokoju na świecie); tytuł szlachecki nadany przez rząd Malezji za stworzenie właśnie DXN i udzielanie pomocy ludziom, którzy tej pomocy potrzebują dzięki uzyskiwanym środkom z DXN. Po drugie – czy jest możliwość działania w skali globalnej? DXN spełnia ten wymóg, ponieważ firma na dziś jest obecna w 170 krajach świata i wszędzie działa według jednego planu marketingowego. Po trzecie – doświadczenie zarządzających i historia firmy. DXN zostało powołane do życia w 1993 roku, więc mamy tutaj do czynienia z biznesem, który jest już ustabilizowany a jego standardy zarządzania po prostu się sprawdziły. Po czwarte – czy firma jest tylko firmą handlową (pośrednikiem)? I w tej kwestii był to dla mnie duży atut, ponieważ DXN skupia w sobie trzy najważniejsze elementy biznesu MLM. Nic nikomu nie zleca, nie ma podwykonawców i nie jest od nikogo zależna. Od surowców poprzez produkcję, na dystrybucji kończąc. Zatem od dostawy surowca do produkcji produktów jakie posiada w swojej ofercie (jest plantatorem). Następnie jako firma produkcyjna i badawczo-rozwojowa DXN Pharmaceutical SDN.BHD jest producentem oferowanych na rynku produktów, by zakończyć na stworzeniu własnej dystrybucji, a więc jest właścicielem nawet sieci dystrybucyjnej. Po piąte – jak szybko firma się rozwija? DXN nie jest firmą, która dopiero raczkuje, a jeszcze 4 lata temu była klasyfikowana na 40 miejscu w świecie pod kątem wielkości firm MLM, a w zeszłym roku było to już miejsce 25. Po szóste – jakie są perspektywy wzrostu tej firmy? Jeśli mamy do czynienia z firmą, która działa od ponad 20 lat na rynkach światowych i współpracuje z nią ponad 6 000 000 ludzi na całym świecie, to jest fakt, któremu powinniśmy się bliżej przyjrzeć. Należy dodać, że Europa była do niedawna ostatnim rynkiem, na którym DXN nie było obecna. Zmieniła to niedawna decyzja zarządu tej firmy o wejściu DXN na rynek europejski. Po siódme – produkty. Dla mnie ważne jest, aby nie mieć w ofercie produktu, przy którym muszę tłumaczyć ludziom celowość jego istnienia. W tej chwili w Europie mamy zarejestrowane ponad 30 produktów w kategoriach suplementy diety, kosmetyki (mydło, pasta do zębów, szampon itp.) oraz  żywność wzbogacona (różne rodzaje kaw, herbata, cukierki itp.) Jeśli mówimy o suplementach diety to firm, które je oferują jest mnóstwo. Dlatego uważam, że konkurencję można pokonać tylko jakością oferowanych produktów. Ważna oczywiście jest również ich cena, która powinna być na poziomie dostępnym praktycznie dla każdego.

Produkt w biznesie MLM spełnia kluczową rolę, a te, które oferujemy, są znane i stosowane od kilku tysięcy lat. Tak po prawdzie, ten biznes polega na tym, żeby robić dokładnie to co robimy do tej pory. Tak więc jeśli pijemy kawę lub herbatę, dalej to róbmy tyle, że pijmy kawę z dodatkiem wartościowego suplementu. W ten właśnie sposób możemy prowadzić suplementację. Myjmy nasze ciało mydłem tak jak robimy to do tej pory, myjmy sobie zęby, ale róbmy to produktami wartościowymi i przede wszystkim zdrowymi, a co istotne w rynkowej „niewygórowanej” cenie. To wystarczy do wypełnienia comiesięcznej kwalifikacji.  Uważam, że jeśli ktoś nie jest wstanie spełnić tak prostych wymagań, to nigdzie nie spełni żadnych wymagań.

Maciej Maciejewski: Teraz, po nabraniu tak dużego doświadczenia zarówno na etacie, w biznesie tradycyjnym jak i w marketingu sieciowym, może pan na chłodno porównać te dwa modele zarabiania pieniędzy. Co pan zauważył?

Tadeusz Musiał: Różnica jest zasadnicza. Praca w MLM stawia dużo większe wymagania niż praca na etacie. Osoby, które nie mają jasno sprecyzowanych planów, nie mają samodyscypliny, umiejętności i odpowiedniej wiedzy – w network marketingu zrobią niewiele. Natomiast w pracy na etacie będą sobie jakoś radzić. Uważam, że nie można tej sprawy tak stawiać. Nie można robić MLM mając na utrzymaniu rodzinę – zwłaszcza na początku – bez innego dopływu gotówki, a takim właśnie źródłem zasilania może być praca na etacie. Etat daje nam często możliwość pozyskania nowych kontaktów i to też jest bardzo ważna sprawa.

Natomiast jeżeli mamy już ustabilizowane obroty w MLM i dochód wyższy niż w pracy na etacie, to można się pokusić o podjęcie decyzji o robieniu tylko jednej rzeczy. Jeśli już to zrobimy to pojawiają się nowe, racjonalne  perspektywy na inne, lepsze życie.

W marketingu sieciowym najbardziej sobie cenię pewien rodzaj wolności połączonej z konsekwencją i braniem odpowiedzialności za własne decyzje. To ja decyduję o tym co robię, jak to robię i kiedy to robię. Jeśli zrobię to źle, mam powód, aby się na przyszłość poprawić.

Maciej Maciejewski: Z moich obserwacji wynika, że MLM ma jednak tyle samo zwolenników co przeciwników. Według pana co powoduje, że niektórzy ludzie mają tak sceptyczne nastawienie?  

Tadeusz Musiał: Bardzo mnie denerwuje ośmieszanie tego fantastycznego systemu na godne życie. Moim zdaniem zachowują się tak ludzie, którzy nie posiadają dostatecznych, rzetelnych informacji na ten temat. Ale winni takiej sytuacji często sami networkerzy. To, że postrzeganie przez niektórych ludzi tej formy działalności jest negatywne, nie bierze się znikąd. Przedstawianie MLM jako cudownego wehikułu, który zawiezie nas w kilka tygodni do krainy bogactwa i luksusu, bez potrzeby rozmawiania z innymi ludźmi i bez potrzeby sprzedawania czegokolwiek, bez posiadania wiedzy i ciężkiej pracy ośmiesza ten biznes i ludzi, którzy w taki sposób go promują.

Denerwuje mnie również zakłamanie i hipokryzja. Dam przykład… Ludzie czasami przychodzą do mnie, aby skłonić mnie do przejścia gdzieś indziej. Parkują swoim BMW lub Mercedesem specjalnie tak, abym zauważył czym przyjechali. A ja po logo firmy już wiem, że auto nie jest ich własne i wiem, że zarabiają często mniej niż wynosi rata leasingowa za to auto. Takie rzeczy są żenujące.

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody pan stosuje, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Tadeusz Musiał: Kiedyś zaprosiłem do Polski człowieka, który w swojej strukturze ma ponad dwa miliony ludzi. Jest profesorem ekonomii. Zadałem mu pytanie – „Panie profesorze jakiej rady mógłby pan nam udzielić tak, abyśmy również mieli dwa miliony ludzi w swoich strukturach?” Profesor był niezwykle zakłopotany i w końcu odpowiedział pytaniem – „Czy znasz kogoś, kto pije kawę? Czy znasz kogoś, kto używa pasty do zębów lub mydła? Czy znasz kogoś, kto potrzebuje suplementów aby zachować zdrowie i urodę?” To właśnie te produkty – codziennie porozmawiaj na ten temat z jedną osobą, jedną nową osobą. Jeśli ktoś już spróbuje to najczęściej zostaje i najpierw jest klientem, a później z biegiem czasu zaczyna podchodzić do tego biznesowo. Z kolei dla ludzi, którzy DXN chcą robić przede wszystkim biznesowo, mamy rozwiązania niedostępne w innych firmach. Mamy dla nich bardzo ciekawą ofertę ale o tym nie mogę mówić (śmiech).

Maciej Maciejewski: Jakie ma pan plany na przyszłość?

Tadeusz Musiał: Jestem na tym etapie, że dzięki DXN powoli realizuję swoje pasje i poświęcam im coraz więcej czasu. Oczywiście biznes MLM z DXN, to również rywalizacja z samym sobą, która powoduje, że chcę osiągać kolejne stopnie kariery w firmie. I do tego będę również zmierzał w najbliższym czasie.

Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę. 

Mogą Cię również zainteresować