Odnieść sukces w marketingu sieciowym

przez Michael Strachowitz

„MLM to interes dla każdego!” Miło brzmi takie zdanie w salach konferencyjnych, zawsze i wszędzie tam, gdzie odbywają się prezentacje biznesowe firm marketingowych. To hasło zachęcające i dlatego jest jednym z ulubionych argumentów referentów, gdy chodzi o zdobycie nowych partnerów do biznesu.

źródło: www.sxc.hu
źródło: www.sxc.hu

Lecz czy to rzeczywiście prawda? Czy faktycznie każdy nadaje się do tego, aby sprzedawać i budować zespół partnerów odnoszących sukces? Zasadniczo, tak – w taki sposób można by udzielić odpowiedzi na to pytanie. Dlatego, że marketing sieciowy to bardzo prosty interes. Składa się tylko z trzech istotnych czynności: znalezienia klienta, sprawienia, aby pozostał klientem i w końcu pomocy nowemu partnerowi w wykonaniu tych samych czynności. Wszystko bardzo proste – ale nie zawsze łatwe. Wyzwania te nie są natury fachowej, dotyczą raczej osobistego nastawienia, utartych wzorców myślenia i sposobów postępowania.

Kto jest gotów zweryfikować swoje przekonania, nie obawia się zmian i chce się uczyć, przed tym faktycznie otwierają się ogromne możliwości. Co jest wymagane na drodze do wielkiego sukcesu w marketingu sieciowym? Poszukajmy kilku odpowiedzi.

Jak wszędzie

Wiele z tego, co w marketingu sieciowym stanowi o sukcesie, znajdziemy również u osób z innych grup zawodowych i biznesowych. W tym względzie większość czynników składających się na sukces odnoszony w biznesie MLM nie odróżnia się od tych z innych sektorów. Dlatego profesjonaliści z network marketingu są zgodni: „Kto nie jest w stanie rozwinąć interesu w marketingu sieciowym, ten nie odniesie też sukcesu w żadnej innej branży.

Pracowitość

Marketing sieciowy działa na zasadzie matematycznej. Opiera się na prawie wielkich liczb. Jego twórca, matematyk Friedrich Gauß z pewnością nie zdawał sobie sprawy, że dwieście lat później funkcja Gaußa będzie tak cennym darem dla partnerów działających w marketingu sieciowym: jest to pewien rodzaj gwarancji.

Kto jest gotów, dzień w dzień, tydzień po tygodniu, tylko przez kilka lat wciąż od nowa rozmawiać z ludźmi o swojej pracy, ten sukcesu odnieść nie może – wręcz musi! Można dyskutować o kwotach i łącznej liczbie niezbędnych do wykonania rozmów telefonicznych, ustalonych terminów i rozmów rekrutacyjnych, lecz nie o tym czy to funkcjonuje, czy nie. Na to jest już za późno. Udowodniono bowiem, że marketing sieciowy funkcjonuje. Cała czołówka tej branży poświadczy to samo: kto nie zaprzestanie robienia tych rzeczy, znajdzie się na samej górze. Nikt nie może uciec przed prastarą zasadą przyczyny i skutku: każde nawiązanie kontaktu, każda rozmowa z klientem i każda rozmowa rekrutacyjna są przyczyną, której skutek z pewnością nastąpi.

Trzeba zrobić swoje

Na tych jednak, którzy w swojej normalnej pracy już na pierwszej przerwie śniadaniowej liczą minuty do – oczywiście – punktualnego końca pracy, czeka prawdziwe wyzwanie. W MLM wiele rzeczy jest możliwych. I tak w firmach rozprowadzających produkty dietetyczne znajdziemy partnerów, którzy sami mają strasznie wysoki współczynnik masy ciała, a mimo to zdołali wspiąć się na samą górę (standardowy argument wobec zastrzeżeń interesantów w tej kwestii: „Szkoda, że nie widział/widziała mnie Pan/Pani kilka miesięcy temu…!). Znajdziemy w strukturach osoby, które sprzedają produkty zdrowotne wciągając przy tym pośpiesznie trzy papierosy najmocniejszego francuskiego kalibru w przerwie podczas seminarium i osiągające mimo to najwyższe pozycje. A w firmach kosmetycznych znajdziemy ludzi, których twarze wyglądają jak pizza, a którzy mimo to należą do najwyższej kadry kierowniczej.

Jednak jeszcze nigdy, ale to nigdy nie znaleźliśmy człowieka, który odniósłby sukces w MLM, nie podnosząc swojego tyłka z kanapy i nie pracując.

Pojawiające się nieraz w tym miejscu hasło: „Z głową pracuj a nie haruj!” jest ścieżką prowadzącą na manowce, na której pozostają tylko leniwi – ku wielkiemu zmartwieniu sponsora… Kto jednak jest gotowy zapłacić cenę, w marketingu sieciowym może osiągnąć wszystko – a ceną jest pracowitość.

Odwaga

Również ta cecha nie jest wymogiem ekskluzywnym w marketingu sieciowym. Bez odwagi w życiu jednostki nic nie toczy się naprzód, obojętnie czym się zajmujemy. W niektórych zawodach odwaga jest jednak rzadko wymagana. Kto na co dzień zasiada w wygodnym biurze i jako referent w administracji pracuje nad aktami lub jako księgowy odnotowuje operacje finansowe, tego brawura jest wystawiana na próbę chyba tylko w sytuacjach wyjątkowych. A zakres możliwych błędów i niepowodzeń staje się ograniczona, gdy praca jest wykonywana w przewidziany z góry sposób.

Umiejętne postępowanie z odmową

A to ma się zupełnie inaczej w marketingu sieciowym: już całkiem na początku kariery świeżo upieczony partner jest bezlitośnie konfrontowany z możliwością porażki. Podejmując próbę ustalenia terminu spotkania ze sponsorem trzeba liczyć się z trzema możliwymi sytuacjami: udaje się nam ustalić termin, dostajemy kosza lub słyszymy nijaką odpowiedź „Być może. Zadzwonię do Ciebie”, co jak wiemy jest uprzejmą formą „Mam Cię gdzieś”. Prawdopodobieństwo, że nie uzyskamy terminu lub będziemy zwodzeni jest – mówiąc na marginesie – znacznie większe niż to, że uzyskamy pozytywny rezultat. Tak – do wyjścia z cienia potrzebna jest odrobina odwagi, jeśli wiemy, że prawdopodobnie otrzymamy odmowę, zostaniemy zbyci lub nawet wyśmiani.

Poczucia własnej wartości można się nauczyć

Większość ludzi chce być kochana, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej lubiana, respektowana lub uznawana. Jak tylko świeżo upieczony uczestnik marketingu sieciowego da się rozpoznać jako taki w gronie rodziny i znajomych, bierze na siebie duże ryzyko, że odmówi mu się właśnie tego. Nierzadko biedny początkujący dowiaduje się, że to właśnie te osoby w jego otoczeniu, od których oczekiwał akceptacji i wsparcia, kpią z niego na potęgę. „Co proszę? Ty też się w to wkręciłeś? Czy z Tobą jest aż tak źle? Przecież wyuczyłeś się porządnego zawodu! Czy to Ci jest potrzebne?” Aby to znieść, trzeba mieć odwagę.

Kto przyzwyczaił się, że odczucie własnej wartości może karmić wyłącznie pozytywnymi reakcjami innych ludzi, temu w ramach marketingu sieciowego radzimy, aby jak najszybciej nauczył się, że jego wartość nie zależy od opinii innych ludzi. Tylko niewielu z naszych współczesnych cieszy się z sukcesu, szczęścia i zamożności innych. Dla wielu początkujących odkrycie to jest szokujące. Po pierwszych tego rodzaju doświadczeniach trzeba odwagi, aby się pozbierać i następnego dnia znów rozmawiać z ludźmi o biznesie lub o produktach.

Sympatia do ludzi

Przedmiotem marketingu sieciowego nie są produkty rzeczowe. To interes opierający się na relacjach z ludźmi. Kto nie lubi ludzi, a dzieje się tak przeważnie, gdy nie polubił sam siebie, będzie w tarapatach. Kto jednak jest otwarty na innych, oczekuje od innych pozytywnych rzeczy, nawet jeśli w przeszłości doświadczał rozczarowania, ten znajdzie w MLM spełnienie. Nikt nie dochodzi do sukcesu bez szwanku. Jeśli ktoś osiągnął wysoką pozycję w systemie marketingu sieciowego, oznacza to, że zmienił się po drodze. Porzucił pewne wzorce myślenia i przyswoił sobie nowe przekonania. Zmiany oznaczają jednak, że należy się z czymś pożegnać. I właśnie przed tym wiele osób ma obawy, boi się, że coś straci. Przezwyciężenie obawy przed utratą wymaga jednak odwagi.

Myślenie jak przedsiębiorca

Z danych urzędów statystycznych wiemy, że tylko ok. 11% pracującej ludności wykonuje zawód wolny lub prowadzi działalność gospodarczą. 89% jest więc zatrudnionych (autor posłużył się danymi z rynku niemieckiego – przyp.red). Pomijając zatrudnioną kadrę kierowniczą, która z racji sprawowanej funkcji planuje i decyduje jak przedsiębiorca, u większości pozostałych pracujących myślenie takie nie jest oczywiste. W marketingu sieciowym nie ma jednak przełożonego, który mówiłby codziennie partnerowi co ma zrobić. Nagle staje się on własnym szefem, ma prawo robić co chce. I wiele osób dosłownie z tego korzysta… Centralnym zadaniem jest więc znalezienie wśród wszystkich interesantów i nowych partnerów takich osób, które posiadają potencjał przedsiębiorczy.

Nie chodzi o to, aby do interesów dołączyły wyłącznie osoby prowadzące własną działalność, jednak szczególnie nadają się właśnie tacy ludzie, którzy przynajmniej w ten sposób myślą i są gotowe nauczyć się, co znaczy być przedsiębiorcą.


Gotowość do inwestowania

Jednak nie chodzi tu tylko i wyłącznie o dyscyplinę pracy. Nowy uczestnik marketingu sieciowego jest drobnym przedsiębiorcą, który, jak każdy inny, od czasu do czasu musi podejmować decyzje dotyczące inwestycji. Zaczyna się już na samym początku: czy wystartować strachliwie z jednym małym produktem czy zainwestować w asortyment reprezentacyjny, aby móc zaoferować klientowi całą paletę produktów? Zauważmy, że celem nie jest zdeponowanie w piwnicy naszego nowego partnera całego magazynu towarów. Aby osiągnąć sukces ważne jest, czy ktoś postrzega to jako prawdziwy interes, czy jako możliwość dodatkowego zarobku.

Następnie decyzją, która będzie się pojawiać zawsze od nowa, będzie kwestia zakupu karty wstępu na coroczne spotkanie firmowe. Czy ktoś wykupi ją tylko dla siebie, czy też pojmie, że tego typu impreza firmowa może uskrzydlić downline. Wówczas zamówi tuzin kart wstępu i będzie walczył o to, aby każdy z jego partnerów wziął udział w imprezie.

Gotowość ponoszenia ryzyka

Zapaleni sponsorzy w każdej rozmowie rekrutacyjnej twierdzą, że marketing sieciowy jest interesem bez ryzyka. Takie wypowiedzi wynikają z niedbalstwa i po prostu są nieprawdziwe. Jak w każdym innym interesie i tutaj trzeba wykonać pracę i ponieść nakłady. Ponadto powstają również koszty. Nigdy nie wiadomo z góry, czy nakład będzie opłacalny a zainwestowane pieniądze się zwrócą. Jednak ryzyko jest przewidywalne i nieporównywalne z zagrożeniami występującymi przy zakładaniu tradycyjnej firmy.

Każdy doświadczony uczestnik marketingu sieciowego może opowiadać historie o niekończącej się podróży na spotkanie, które się nie odbyło i o drogich ogłoszeniach, na które nikt nie zareagował. Faktem jest, że samochód trzeba zatankować a rachunek za telefon zapłacić – niezależnie od tego, czy był to dobry miesiąc czy nie. Oczywiście, podsumowując wszystkie starania i każde poniesione koszty w marketingu sieciowym są rekompensowane z nadwyżką wysokimi prowizjami, które są płacone po osiągnięciu czołowej pozycji. Mimo to osoby, które zniechęciły się zbyt szybko i nie przeszły stromej drogi do końca, mogły pracować nadaremnie i pozostać z niepokrytymi kosztami. Zawsze istnieje takie ryzyko. Kto więc chce iść na 100% na pewnego powinien zostawić samodzielność zawodową w spokoju. Również tak nieszkodliwy interes jak marketing sieciowy.

Jednak interes dla każdego

Marketing sieciowy to nie księga z siedmioma pieczęciami. I tu sukces nie jest kwestią przypadku, jednak nie polega na żadnej wielkiej tajemnicy, jak niektórzy przekonują. Ci, którzy posiadają opisane tu umiejętności i osobiste uwarunkowania, mają z pewnością łatwiejszy i prawdopodobnie szybszy start. Wszyscy inni mają możliwość nauczenia się tego, czego im brakuje. Złego nastawienia i szkodliwych wzorców postępowania też się kiedyś nauczyli. Czego się nauczyliśmy, to możemy również zastąpić innymi wzorcami. Jednak niewielu jest na to gotowych, aczkolwiek jest to możliwe. Komu się to uda, ten wygrywa.

Michael Strachowitz
Michael Strachowitz

Obok Edwarda Ludbrooka jest obecnie najlepszym znawcą i szkoleniowcem z zakresu budowy biznesu MLM na świecie. Karierę w MLM rozpoczął w roku 1977. W ciągu 5 lat zbudował razem ze swoją żoną Gabriele działającą w całej Europie organizację liczącą ponad 22 000 partnerów, którzy wykonują tę profesję jako dodatkowe lub główne zajęcie. W roku 1982 osiągnął najwyższy poziom w karierze w systemie dystrybucji swojego przedsiębiorstwa. Od końca lat 80 Strachowitz zbiera plony pracy, jaką włożył w budowę organizacji, a od tego czasu działa wyłącznie jako doradca, trener, referent i coach w zakresie sprzedaży bezpośredniej i network marketingu. Już ponad sto tysięcy partnerów dystrybucyjnych różnych firm i organizacji w 17 krajach Europy czerpało korzyści z jego fachowych i solidnych wykładów. Do klientów Strachowitza należą wszystkie wiodące firmy MLM na świecie, doceniając jego niesamowitą wiedzę i ożywczy humor. Autor takich bestsellerów o MLM, jak: „Das alltagliche Gift” oraz „Die Basics”. Artykuł pochodzi z 26 nr „Network Magazynu”.

Tekst pochodzi z najnowszego, drukowanego wydania „Network Magazynu” nr 27/2011.

Mogą Cię również zainteresować