Dla kogo właściwie jest MLM?

przez Dorota Augustyniak-Madejska

Dziś chcę podjąć próbę odpowiedzi na zaledwie jedno pytanie. To dość oczywiste, że przedmiotem rozważań będzie kwestia zawarta w temacie, czyli „Dla kogo właściwie jest MLM?” Czy zdarzało Ci się już kiedyś nad tym zastanawiać?

źródło: www.sxc.hu
źródło: www.sxc.hu

A może znasz osoby, które w dalekiej przeszłości bądź całkiem niedawno zajęły się zarabianiem właśnie poprzez budowanie sieci konsumencko-dystrybutorskiej? Kiedy pomyślę o tym w kontekście swoich kolegów czy znajomych, przed moimi oczami przesuwają się… nauczyciel, księgowy, „wzięty” architekt, dyrektor szkoły tuż po zawale, wojskowy na emeryturze, bankrut – wcześniejszy właściciel kilku ogromnych hurtowni spożywczych, terapeuta, technik budowlany, lekarka, kobieta wykonująca ciężką pracę fizyczną w „Agrofirmie”, chemik, były doradca rządowy ds. bezpieczeństwa energetycznego, dietetyczka, psycholog, pilotka wycieczek zagranicznych, właścicielka sklepu ze zdrową żywnością. Jeszcze osoba, która od lat ma kilka „przybytków” ze sprzętem AGD, przedstawiciel handlowy, była sportsmenka, technik w pracowni radiologicznej, krawcowa, informatyk, pielęgniarka czynna zawodowo i pielęgniarka na emeryturze, właścicielka kilku butików z damską odzieżą, florystka prowadząca świetnie prosperującą kwiaciarnię, kosmetyczka, właścicielka kamienicy, student, masażysta…

Już na pierwszy rzut oka widać, że profesje, bądź źródła utrzymania osób zajmujących się budowaniem swoich struktur w network marketingu można by wymieniać w nieskończoność.

Kryzys? Jaki kryzys?

Jak myślisz, kto jeszcze mógłby to robić? Jeśli potrzebujesz podpowiedzi, mam dla Ciebie pewną historię. Ostatnio odwiedził nas znajomy. Szalenie ambitny człowiek, który we właściwym czasie zdobył stosowne do swoich zainteresowań, gruntowne wykształcenie w dziedzinie automatyki. Kilka lat temu z równie zdolnym kolegą z politechnicznym doktoratem, założył spółkę produkującą chemię przemysłową. Firma działała prężnie i rozwijała się w tempie niemal błyskawicznym. Kiedy zewsząd napływali klienci, panowie wpadli na pomysł, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby świadczone przez nich usługi mogły być bardziej kompleksowe. Tak też się stało.

Rozszerzyli ofertę o produkowane przez siebie bardzo skomplikowane urządzenia myjące. Ponieważ wybudowane wcześniej hale stawały się zbyt małe, urząd miasta za zatrudnienie dziesięciu osób dorzucił im środki na rozbudowę. Pracy było mnóstwo, ale i jej efekty wyraźnie widoczne. Urządzenia, po podniesieniu ceny na nie o 100% nadal się sprzedawały!

Mniej więcej wtedy media obwieściły ogólnoświatowy kryzys. Kursy walut (koniecznych do nabywania komponentów do budowy maszyn) poszybowały w górę. Produkcja przestała być opłacalna. Sprzedaż niemal natychmiast spadła o 70%. Ponieważ ambitnie chcieli wywiązać się z przyjętych wcześniej zamówień, odstępowali urządzenia po zainwestowanych w nie kosztach. Za prototyp urządzenia najdroższego, wartego pół miliona złotych, zainstalowanego u klienta, do dzisiaj nie otrzymali zapłaty. Nieuczciwy kontrahent nie ukrywa, że po to, by wypłacić producentowi jak najmniej, usilnie doszukuje się w zamontowanej u siebie maszynie wszelkich możliwych uchybień.

Tak więc znajomi mają twardy orzech do zgryzienia: pójść do sądu (a jeśli tak, to co i kiedy to da?), czy maksymalnie obniżyć cenę sprzętu, żeby odzyskać cokolwiek. Faktura została oczywiście wystawiona, a to znaczy, że urząd skarbowy oczekuje uregulowania podatku dochodowego i VAT. Wszelkie prośby o rozłożenie płatności, ta dość specyficzna w swoim działaniu instytucja… ignoruje. Z firmy odeszło już kilku pracowników, a pozostałym drastycznie obniżono płace.

Podstawowe aktualnie dylematy to:

1. Zwolnić wszystkich, w których szkolenie włożyli już mnóstwo czasu, pieniędzy, zaangażowania i zamknąć firmę, której poświęcili bez reszty najlepsze lata swojego dorosłego życia?

2. Jeśli za czas jakiś sytuacja się zmieni, zaczynać wszystko od początku?

3. Skąd wziąć pieniądze na spłatę bezlitośnie rosnących z każdym dniem długów?

4. Jak przetrwać, skoro trwający od wielu miesięcy potężny stres zwala z nóg?

Na te i inne bardzo trudne w takiej sytuacji do rozwikłania kwestie muszą odpowiedzieć sobie moi znajomi. A teraz pytanie do Ciebie: Jak myślisz, CZY MLM JEST RÓWNIEŻ DLA NICH?

Zachęcając do dzielenia się wszelkimi przemyśleniami i spostrzeżeniami
otaczającej Ciebie i nas, naszej polskiej rzeczywistości, życzę skutecznego unikania wszelkiej maści, nie tylko biznesowych wpadek.

Artykuł pochodzi z 26 numeru drukowanego wydania „Network Magazynu”. Autorka tekstu zainicjowała biznes MLM po 19 latach pracy pedagogicznej na etacie. Jak mówi, jej życie na przestrzeni tego okresu odwróciło się o 180 stopni. Znalazła swoją pasję i misję, zrealizowała wiele, nawet „nieprzyzwoicie” odważnych pragnień. Jednym z najgorętszych, zaraz po podróżach, było pisanie. Dla tej czynności wymarzyła sobie miejsce szczególne, czyli „skrojony na miarę”, upragniony, własny dom pod lasem, w którym mieszka z mężem Dariuszem i dwiema uroczymi córkami: Kasią i Weroniką. Od niedawna Dorota jest członkiem elitarnego Klubu TOP Liderów MLM. Prowadzi bloga pod adresem: www.dorotamadejska.pl

Mogą Cię również zainteresować