Czy Unia Europejska się rozkłada?

przez Dr Jerzy Kwieciński

Ostatni szczyt Unii Europejskiej poświęcony budżetowi na lata 2014-2020, po stosunkowo krótkich jak na standardy unijne obradach, zakończył się 23 listopada spektakularnym fiaskiem. Od samego początku szczytu płynęły sygnały, że nie było woli porozumienia się, szczególnie wśród najważniejszych graczy.

źródło: flickr.comźródło: flickr.com

Liczyły się bieżące cele polityczne. Na dalszy plan zostały usunięte szczytne cele Schumana i innych założycieli Wspólnot Europejskich, nie mówiąc już o europejskiej solidarności.

Podsumujmy ostatni szczyt, który w całości był poświęcony budżetowi UE na lata 2014-2020. Przypomnijmy, że budżet unijny to tylko około 1% unijnego PKB i 2% wszystkich wydatków rządowych w UE, ale ma kluczowe znaczenie dla realizacji unijnej strategii Europa 2020, unijnych polityk i dla przeciwdziałania kryzysowi. Biedniejszym krajom i regionom UE pozwala na zmniejszenie dystansu rozwojowego. Budżet unijny to główny unijny instrument finansowy na publiczne inwestycje, o których tak dużo ostatnio się mówi, że mają nam pomóc przełamać kryzys.

Szefowie krajów członkowskich chcieli na szczycie zademonstrować wobec swoich wyborców, że potrafią walczyć o swoje interesy narodowe. Ofiarą takiego podejścia jest przede wszystkim Unia Europejska, jako społeczność wielu milionów Europejczyków, którzy chcieliby, aby ich przedstawiciele w najważniejszych organach unijnych zadbali o ich lepszy poziom życia, o miejsca pracy, o przyszłość, a nie spotykali się na bezproduktywnych „summits”, aby pokazać swoje ego, coś zjeść i pokazać się w świetle kamer. Generalnie, cały ten tydzień nie był dobry dla Unii Europejskiej. Nie udało się podjąć decyzji w sprawie pomocy dla Grecji, a następnie fiaskiem zakończył się szczyt budżetowy.

Nie udało się przełamać tego niechlubnego zwyczaju, że ważne sprawy, a szczególnie budżet, wymagają zorganizowania dwóch szczytów. To też kolejny szczyt na przestrzeni ostatnich paru lat zakończony fiaskiem. Czy to nie świadczy o pogłębiającej się niemocy instytucjonalnej Unii Europejskiej? Nie ma chemii w relacjach pomiędzy najsilniejszymi graczami w UE. Widać wyraźnie, że kanclerz Angela Merkel lepiej porozumiewa się z Davidem Cameronem niż z Francois Hollandem. Wygląda na to, że oś niemiecko-brytyjska może na pewien czas zastąpić tradycyjną oś niemiecko-francuską. Duet „Merkozy” został zastąpiony nowym – teraz mamy duet „Camerkel”. Czy to nowa „Europa minimum”?

Dla wszystkich uczestników szczytu budżetowego było jasne, że cięcia w stosunku do propozycji złożonej w czerwcu zeszłego roku przez Komisję Europejską są nieuniknione, ale nie było woli do osiągnięcia kompromisu. Okazuje się także, że wbrew deklarowanym wstępnym uzgodnieniom na szczycie, należy się spodziewać dalszych cięć w środkach finansowych przeznaczonych na politykę spójności i na wspólną politykę rolną. Takie sugestie płyną ze strony prezydencji cypryjskiej. Uzgodnienia słowne na szczycie nie zostały nigdzie zapisane. Głębszych cięć w stosunku do propozycji zgłoszonej na szczycie przez przewodniczącego Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuya, domagały się jeszcze na szczycie w drugim dniu nie tylko Wielka Brytania i Niemcy, ale także Holandia, Finlandia i Szwecja. Szefowie tych krajów domagali się dodatkowych cięć w wysokości 30 mld euro w stosunku do propozycji van Rompuya zakładającego już ograniczenia budżetu o 75 mld euro.

Cięcia budżetu w tej wysokości nadal można przeprowadzić bez uszczerbku w polityce spójności i wspólnej polityce rolnej, np. poprzez ograniczenie środków w instrumencie „Łącząc Europę” (Connecting Europe Facility), w programie Horyzont 2020 na rzecz badań i rozwoju, w wydatkach na politykę zagraniczną i na administrację unijną. Na zakończenie szczytu premier David Cameron szczególnie akcentował zmniejszenie kosztów administracji. Nic dziwnego, że Cameron swoje urzędowanie rozpoczął od redukcji wynagrodzeń dla siebie i swoich pracowników i w czasach kryzysu tego samego oczekuje od urzędników unijnych. Pamiętajmy, że cięcia w pozycji budżetowej przeznaczonej na funkcjonowanie administracji unijnej mogą się źle skończyć dla nowych krajów członkowskich, ponieważ będą zapewne dotyczyć likwidacji niższych stanowisk w administracji, a te głównie są piastowane przez naszych reprezentantów nowych krajów członkowskich.

Warto także zauważyć, że w ostatniej propozycji przewodniczącego rady – Van Rompuya, fundusze na politykę spójności zwiększyły się w stosunku do poprzedniej o 10,7 mld euro, ale środki dla Polski spadły o 1,5 mld euro: z 73,9 mld do 72,4 mld euro. Nie mamy żadnej pewności, że ten poziom 72,4 mld euro dla Polski, zostanie zachowany.

Nie ulega wątpliwości, że negocjacje na kolejnym szczycie budżetowym będą dotyczyły nie tylko strony wydatkowej budżetu, ale także przychodowej, a szczególnie rabatów. Można przypuszczać, że Wielka Brytania nie będzie chciała się zgodzić na żadną redukcję swojego rabatu. Rabatów domagają się także Niemcy, Szwecja, Austria i Holandia. Natomiast Włochy i Francja są bardzo przeciwne systemowi rabatów, jako kraje najsilniej korzystające ze wspólnej polityki rolnej.

Złym sygnałem w negocjacjach jest publiczne, w mediach, „oddawanie pola”, jak w przypadku wspólnej polityki rolnej, czy wskazywanie, że na niektórych pozycjach nam nie zależy, nawet jeślibyśmy takie zamiary faktycznie mieli. Jeżeli wielkość puli środków w polityce spójności znacząco się nie zmieni, co jest dość prawdopodobne, bo Francja będzie bardzo bronić tej pozycji budżetowej, to środki przypisane Polsce w takiej sytuacji mogłyby zostać przesunięte na inne kraje. Tak jak Polska jest największym beneficjentem polityki spójności, tak Francja jest największym beneficjentem wspólnej polityki rolnej.

Według propozycji KE moglibyśmy liczyć na 76 mld w polityce spójności i 35 mld euro w WPR, czyli razem 111 mld euro. Przyjęcie propozycji brytyjskiej i proporcjonalne obcięcie pozycji budżetowych oznaczałoby 61 mld euro (czyli mniej niż obecnie) w polityce spójności dla Polski i 28 mld euro w WPR (czyli mniej więcej tyle co obecnie).

Aby wynegocjować jak najlepszy budżet dla Polski konieczna jest kontynuacja akcji dyplomatycznej i nie samo czekanie na szczyt budżetowy. Bardzo ważnym a może nawet ważniejszym czynnikiem jest na co te pieniądze unijne możemy przeznaczyć i jakie są warunki ich wykorzystywania. Nie ma co ukrywać i tłumaczyć, że Unia Europejska to jedność i jednolity organizm – mamy już dwie prędkości w UE.

Autor tekstu jest ministrem rozwoju regionalnego w Gospodarczym Gabinecie Cieni Business Centre Club. Gospodarczy Gabinet Cieni BCC został powołany 2 kwietnia 2012 r. Jego celem jest wsparcie działań rządu służących gospodarce, inspirowanie i monitorowanie prac resortów kluczowych z punktu widzenia rozwoju przedsiębiorczości. To rząd gospodarczych fachowców będących najbliżej problemów, z którymi na co dzień zmagają się polscy przedsiębiorcy i gospodarka. Wielu z nich piastowało w przeszłości również funkcje publiczne. Celem Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC nie jest pusta krytyka działań rządu, ale ich konstruktywne recenzowanie, a przede wszystkim rekomendowanie zmian sprzyjających rozwojowi naszego kraju, wzrostowi gospodarczemu, konkurencyjności polskich firm, a także walce z bezrobociem i szarą strefą. Priorytetem jest przejrzyste i przyjazne prawo, likwidowanie barier stających przed przedsiębiorcami. http://www.bcc.org.pl/Gospodarczy-Gabinet-Cieni.4241.0.html

Mogą Cię również zainteresować