Bo MLM to sztuka. Biznes dla artystów

przez Maciej Maciejewski

Co wspólnego z biznesem MLM ma Patryk Vega? Dziś przedstawię Wam rozmowę z parą wspaniałych, młodych aktorów, którzy zafrapowali mnie niedawno podczas jednego z firmowych eventów Forever Living Products. Oto Agnieszka Maracewicz i Łukasz Strzałka – niezależni przedsiębiorcy Forever.

ee

„Jestem zwykłą dziewczyną, która po prostu zawsze wszystkimi się przejmowała, o wszystkich martwiła i żyła w świecie marzeń. Taka trochę Alicja w krainie czarów, której wyobraźnia i pragnienia nie mają granic. Jak się później okazało, w świecie samorozwoju i biznesu – dowiedziałam się, że to kolejno empatia, zdolność do posiadania wizji, bez której nie ma możliwości dobrego określania celów, a także wiara w marzenia, co z kolei jest kluczem do obrania dobrej strategii i narzędzi realizacji planów. W myśl zasady by marzenia zmieniać w plany, a bez wiary w sukces nie ma sensu podejmowanie działania” – tak zaczęła mi opowiadać swoją historię Agnieszka Maracewicz.

Jak twierdzi, do ok. 25 roku życia spełniła wszystkie swoje marzenia, aż przyszedł moment, kiedy znalazła się pod ścianą i musiała uaktualnić siebie w swoim własnym mniemaniu i odpowiedzieć na pytanie, czego od życia chce dalej. Z zawodu i wykształcenia jest aktorką i magistrem pedagogiki. W teatrze gra od przeszło 10 lat, a przed kamerą filmową zaczęła stawać kilka lat temu. Jest także dyrektorem kreatywnym agencji fotograficznej Foto-Forever, a to już namiastka owocu wolności jaką zapewniła jej praca w systemie marketing sieciowy. A jeszcze nie dawno w ogóle nie wiedziała co to jest.

To zabawne w jaki sposób odnalazłam firmę, w której teraz zarabiam i pomagam zarabiać innym.

Obok aktorstwa, jej drugą pasją jest zdrowie i sport. Zainteresowała się tymi zagadnieniami, gdy do jednej z ról musiała schudnąć 17 kilogramów. Oczywiście zrobiła to. Przez 10 lat trenowania Jiu Jitsu kilkukrotnie zdobywała mistrzostwa Polski. „Po prostu jak czegoś chcę i to coś czego chcę lubię – daję z siebie 100%. A to nie oznacza efektu na 100% ale 100% treningu, warsztatu, edukacji w danym zakresie. To razem daje efekt długotrwały lub nawet stały – wyznaje.

Łukasz Strzałka nie jest tak rozmowny jak jego partnerka. Ewidentnie jest zwolennikiem wylewania swoich przemyśleń przed wielką kamerą niż do mojego malutkiego dyktafonu cyfrowego. To facet z prawdziwego zdarzenia, który nie wylewa słów na wiatr: „Moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z marketingiem, chociaż zarówno w technikum mechanicznym jak i w szkole medycznej miałem zajęcia z przedsiębiorczości i ekonomii, z czego zapewne lekko korzystam teraz budując swój biznes MLM w oparciu o współpracę z Forever. Obecnie, na scenie teatru czy na planie filmowym sprzedaż własnej osoby oraz umiejętności jest bardzo istotna. Tak więc myślę, że marketingu używamy i uczymy się na co dzień.

Maciej Maciejewski: W jakich okolicznościach przyrody dowiedzieliście się o systemie marketingu sieciowego?

Agnieszka Maracewicz: Przez ok. ostatnie 2 lata słuchałam różnych konferencji i szkoleń, czytałam książki z dziedziny psychologii interdyscyplinarnej. Jednym słowem inwestowałam swój czas tak, aby dowiedzieć się jak… nie marnować czasu. Pewnego dnia prowadzący pewne szkolenie powiedział, żeby podjąć wyzwanie i w ciągu miesiąca nauczyć się czegoś, o czym nie mamy pojęcia. Cóż… Niewiele myśląc wpisałam w Google hasło „marketing”. I tak się zaczęło.

Łukasz Strzałka: Zaraz po ukończeniu szkoły średniej pracowałem w dwóch miejscach jednocześnie. Jako dziennikarz i monter telewizji satelitarnej. I to właśnie jeden z ówczesnych pracodawców zachęcił mnie  do wzięcia udziału w spotkaniu z przedstawicielem pewnej firmy z branży sprzedaż bezpośrednia i marketing sieciowy. Niestety – dla mojego pracodawcy – nawet jak na moje niewielkie w tym czasie doświadczenie na rynku pracy, nie przekonała mnie przejaskrawiona wizja super samochodów i milionów na koncie. Jeśli dobrze pamiętam, po niecałym roku moja koleżanka zaproponowała mi podobne spotkanie. Poszedłem na nie, ale wrażenia były bardzo podobne.

Leżysz, wąchasz kasztany, a pieniądze płyną szerokim strumieniem. To kłamstwo.

Maciej Maciejewski: Dlaczego więc postanowiliście działać?

Agnieszka Maracewicz: Decyzja podjęcia współpracy z firmą Forever była bardzo oczywista, Uwierzyłam „im” i chciałam „tak samo”. To był taki dziecięcy entuzjazm, ale tak z tyłu głowy dorosła Agnieszka kalkulowała, że połączenie całej etyki tego przedsiębiorstwa, prawdziwego produktu, którego nie ma żadna inna firma i okazji do szeroko pojętego rozwoju wraz z faktem że są tu największe premie jakie wypłaca się w systemie MLM nie pozostawiało wątpliwości. Chcę uczciwie, chcę unikalnie, chcę rozwojowo, chcę dobrze finansowo. Nie ma tu „ą” i „ę”. W tym biznesie mogę być sobą  czyli aktywną zawodowo aktorką i jednocześnie managerem Forever, który tego samego uczy swój zespół – powiedz mi co lubisz robić w wolnym czasie, a ja powiem Ci jak zarabiać ze mną. Działam bo łączę sztukę z biznesem.

Łukasz Strzałka: Bo w Firmie Forever Living Products  jest inaczej. Pojechaliśmy na szkolenie, wypróbowaliśmy produkty. To było „to”. Bez zbędnego gadania, bez manipulacji, bez przerostu formy nad treścią. Po prostu perspektywa wysokich zarobków. Takich, aby spełniać swoje artystyczne plany. Dla nas to wystarczyło.

Maciej Maciejewski: W tym biznesie najtrudniejsze są pierwsze miesiące pracy. Trzeba się wiele nauczyć i wdrożyć w system. Jak w Waszym przypadku wyglądały początki? Co konkretnie robiliście?

Agnieszka Maracewicz: Czytanie książek, oglądanie szkoleń, uczestnictwo w warsztatach i szkoleniach na żywo. Pochłaniałam praktycznie wszystko, co dawało mi wiedzę, spałam ze słuchawkami, bo wiadomo, mózg nie śpi, mózg słucha… Każdy więc moment, szczególnie w dwóch pierwszych miesiącach, poświęcony był nauce i rozmowom z osobami, które mnie prowadziły. Tak, już wspominałam o systemie wsparcia. Tu nie jest się samemu, nikt mnie samej nie zostawił, więc wiedząc na czym polega bycie liderem robię to samo, duplikuję dobro i profesjonalizm. Wiedza i rozmowy. Nie było dnia bez rozmów, ale nie takich mechanicznych. To była praca networkingowa. Konkretna i profesjonalna. Wiedza, rozmowy i spotkania. Żywy przekaz w firmie, biurze firmy… A wspominałam już o systemie wsparcia? (śmiech) Tak, celowo to powtarzam. Zobacz, wchodzisz do mojego zespołu, masz narzędzia, wiedzę, szkolenia, warsztaty, mnie – kontakt i doradztwo, mówisz mi czego chcesz i co lubisz, a ja Ci mówię, że osiągniesz to wtedy, jak zrobisz rzeczy, które Ci wskażę. Przy czym pozostaniesz sobą i dodasz do fundamentu mojego doświadczenia swoją własną kreatywność. No i co najważniejsze – masz firmę, masz miejsce, fizyczne miejsce, gdzie możesz codziennie być, rozmawiać, spotykać się, pracować, ale nie tak jak wszyscy. Możesz pracować w domu. Ja wolałam pracować w firmie. Skoro już jest dla mnie dostępne takie miejsce to korzystam z niego tak, jakby było moją własnością.

Łukasz Strzałka: To był nieustanny udział w możliwie jak największej ilości szkoleń na żywo lub online. Dużo warsztatów. I oczywiście jednoczesne działania czyli praca. Nie ma tu wielkiej filozofii. Lista kontaktów i szczere, bardzo szczere rozmowy oraz spotkania. No chyba, że dla kogoś szczerość to filozofia? Agnieszka już wspominała, że mamy swoje specyficzne sposoby pracy i etykę, której uczymy. 

Maciej Maciejewski: Chwalcie się. To nic złego. Co osiągnęliście?

Agnieszka Maracewicz: Po roku – niezależność finansową. Ale jedziemy dalej. Jeden cel zdobyty wyznacza kolejne. Kiedy dostaję od agentki zlecenie aktorskie, nie pytam o stawkę… Nauczyłam się nowego zawodu, nieustannie się rozwijam, prywatnie także. W dzisiejszej dobie to jest najważniejsze. Bo w MLM nie ma miejsca na pychę, egoizm, lenistwo i poleganie na innych w sensie przerzucania odpowiedzialności.  Ale chyba podstawą jest to, że poznaliśmy super ludzi. W tym miejscu naprawdę się uśmiecham (śmiech). Ja czasem zapominam, że „prowadzę ich” ale sama wiele się od nich uczę! Oni są niesamowici! Mamy w zespole fotografa. Artur Tkaczyk jest właścicielem Międzynarodowej Agencji Fotograficznej Foto-Forever. Poznaliśmy się przy okazji pewnej sesji – on fotografował, a ja pozowałam. Dziś jesteśmy nie tylko wspólnikami w firmie Forever, ale także przyjaciółmi. Możliwości jakie daje rzetelna praca z nami, sięgają po pewnym czasie po to, czego się pragnie, ale nie było warunków realizacji danych marzeń. Artur robi fantastyczne projekty, sesje zdjęciowe, fabularyzowane, co jest bardzo nowatorskie. Jednocześnie zapewnia swoim modelkom dojście do świetnych produktów Forever, dzięki którym mogą one przygotować się do zdjęć, poprawić sylwetkę, wygląd czy zdrowie. Fantastyczna Fuzja. W naszym zespole są także wizażystki, które doskonale zdają sobie sprawę z właściwości aloesu, więc mogą nie tylko świadczyć usługę wizażu czy charakteryzacji, ale fantastycznie doradzają klientkom jak zadbać o cerę – tu też widzimy głęboką relację pasji i zawodu z możliwościami pracy w Forever.

Bo niewiele trzeba. Najważniejsze jest dla mnie to, aby osoba, która zgłasza się do mnie w celu współpracy, nadal pozostawała wierna swoim pasjom, ale firmę i mnie wykorzystała do udoskonalenia jakości zawodowej.

W grupie także mamy osoby rozwijające temat szeroko pojętej samoświadomości, dietetyczkę, fryzjerkę, prelegentkę zdrowia, trenerkę personalną, sportowca i wiele innych wspaniałych osób, które mają niesamowite pasje i absolutnie nie odkładają ich na bok. Jednym z najważniejszych osiągnięć – jeśli można to tak nazwać – jest także uznanie i zaufanie naszych sponsorów i managerów. Bezpośrednio naszym sponsorem są państwo Bogumiła i Jan Srokowie. To osoby o wielkim sercu i ogromnych osiągnięciach w branży marketing sieciowy. Bogumiła to niekwestionowany autorytet, trener biznesu, mentor. Uczyłam i uczę się od  najlepszych. To jest osiągnięcie! Mam bezpośredni dostęp do wiedzy i relacji z osobą, która odniosła sukces światowy, a co za tym idzie cały nasz zespół może liczyć na wsparcie tych osób, które wspierają nas. Sukces finansowy jak najbardziej może iść w parze z dobrem wewnętrznym i to mnie tak przyciągnęło w pani Bogusi i całej jej rodzinie.

W Polsce jest jeszcze takie przeświadczenie, że jak ma to pewnie ukradł. A tu w firmie widzę i uczę się tego, że biblijna obietnica żyjcie w obfitości i miejcie w nadmiarze naprawdę staje się rzeczywistością!

Maciej Maciejewski: Czy aktorstwo pomaga Wam w budowaniu biznesu MLM?

Agnieszka Maracewicz: Na pewno nikt nam tu scenariusza nie pisze, nie gramy nikogo, musimy być sobą. Bardzo ważną umiejętnością miękką jest empatia. Po tylu latach wcielania się w dziesiątki postaci, potrafimy dobrze zrozumieć człowieka i jego motywy, niejednokrotnie ona sam przy nas odkrywa siebie, tak więc jak już wspomniałam, rozwój, rozwój i jeszcze raz ubogacanie. Na pewno też naszym atutem jest kreatywność. Biznes MLM to biznes, ale wykonując fundamentalne strategie pracy, jeśli dodamy do tego pomysłowość i oryginalne ujęcie poszczególnych aspektów, nie jesteśmy w szarej masie setek firm, które pokazują zdjęcia pieniędzy z podpisem „nic nie rób i zarabiaj”. Nie. U nas jest piękna praca, zaangażowanie, ale pozbawione ścian. Kreatywność to elastyczność.

Łukasz Strzałka: Wiele osób uważa, że jest nam łatwiej, ponieważ występujemy publicznie, jesteśmy bardziej otwarci na nowe sytuacje i szybciej nawiązujemy kontakty. W rzeczywistości należy pamiętać, że wszystko co widzimy na scenie czy ekranie zostało wcześniej dobrze przygotowane, nie rzadko nawet zaimprowizowane. A wiele naszych koleżanek czy kolegów prywatnie, to niesamowicie skromne i ciche osoby, za to w pracy tryskają energią. Myślę, że to co możemy przenieść z aktorstwa do MLM to empatia, wrażliwość i umiejętność słuchania, co uważam za kluczowe.

Maciej Maciejewski: Jakie atrybuty firmy Forever w tym branżowym gąszczu podmiotów szanujecie najmocniej?

Agnieszka Maracewicz: Po pierwsze produkt. Używam, znam, potrzebuję produktów tej firmy. To bardzo ułatwia pracę. Jeśli dysponuję czymś, czego sama używam, bez żadnych wątpliwości, jest o wiele łatwiej. Nie jestem dzięki temu oderwana od idei produktu. Nie proponuję czegoś niezależnie od własnych potrzeb. Znam zalety aloesu bardzo dobrze i dzięki temu mogę wejść w relację z klientem lub partnerem biznesowym nie na płaszczyźnie „kup i zapłać”, ale „czego potrzebujesz?”.

Nie interesuje mnie handel. Interesuje mnie doradzanie. Chcesz schudnąć? Masz problem ze skórą, stawami, kondycją, cerą? Spróbuj to albo tamto. I super. Jesteś zadowolony bo to naprawdę pomaga, nie muszę martwić się, że produkt mojej firmy zawiedzie, bo właściwości aloesu to fakty. Nie opinie.

Kolejnym argumentem jest system wynagrodzeń. Amerykański system wynagrodzeń. Nie musisz się zajeżdżać, iść na ilość, sprzedawać jak konsultantka, latać od człowieka do człowieka z katalogiem. Nigdy bym tego nie chciała. Tu niewiele trzeba, żeby zarabiać średnio, wiele trzeba, żeby zarabiać bardzo bardzo dużo. Ale to nie jest zarezerwowane tylko dla elity. To są możliwości do osiągnięcia dla zwykłego zjadacza chleba. Chcesz sprzedawać – ok. Nie chcesz – ok. Chcesz budować struktury – ok. Nie chcesz być liderem – też ok. Jest kilka dróg zarabiania, a my doradzamy, którą pójść. W zgodzie z tym, czego każdy człowiek pragnie.

Dziedziczne struktury, dożywotnie awanse, premia naliczana od cen detalicznych, szeroki program nagród osiągalny dla każdego. Daje Ci zdrowie przez produkty albo pieniądze we współpracy. Co bardziej uszczęśliwia niż zdrowie  i dochody zapewniające godne życie, wolne, pełne czasu, zabawy, pomysłów, zmian? Miłość – ok. Ale miłość jest wtedy, gdy jest zgoda wewnętrzna.

Łukasz Strzałka: Potrzebny produkt, który naprawdę działa i pomaga. Potrzebny, przydatny, czasem niezbędny – w każdym domu.  System wynagrodzeń – wysokie premie. No i brak obowiązku i zależności wynagrodzenia od sprzedaży. Nie, nie musisz sprzedawać, żeby tu zarabiać.

Maciej Maciejewski: A gdyby Wam ktoś zaproponował intratną posadę na etacie?

Agnieszka Maracewicz: Błagam. Jestem niezależna, wyjeżdżam kiedy chcę, wolne biorę sobie kiedy chcę i ile potrzebuję. Wstaję dla siebie, a nie dla kierowcy autobusu, który zawiezie mnie do pracy… U kogoś. W MLM mogę kreować swoją rzeczywistość, rozwijać się, mam siły na hobby, na bliskich, na nowe pomysły. Jeśli ktoś wzbudza we mnie niepokój i niezgodę, nie pracuję z taką osobą. Nie użeram się z koleżanką z biura, ani z szefem, którego zawsze muszę o coś prosić. Jedyne co de facto „muszę” to duplikować rzeczy, które robi mój sponsor. Poruszać się absolutnie na płaszczyźnie samodyscypliny. Jeśli z radości, że jestem niezależna, będę wstawać o 12:00 w południe i gardzić ludźmi, którzy wydają się być zagubieni – mogę z miejsca iść szukać pracy na etacie. Ale jeśli  mam plan dnia, który zakłada trening ok. 7:00 rano, śniadanie i od 9:00 praca w network marketingu – czyli kontakty, rozmowy, szkolenia, strategie biznesowe, spotkania, wyjazdy – to sukces jest zrozumiały. I zaznaczam, że to nie trwa do 18:00 (śmiech). Po prostu ważna jest systematyczność, chociaż 2-3 godziny dziennie, niestrudzenie. Działam, działam, działam i nigdy nikogo nie osądzam. Ktoś dzwoni i zgłasza się do współpracy –pomagam z całych sił, a po stronie tej osoby jest jedynie pracowitość i wytrwałość. Dlatego etat nigdy. Chyba warto wspomnieć tutaj także o pieniądzach. Na etacie zarobiłabym o wiele mniej, w o wiele dłuższym czasie. To chyba najważniejszy powód.

Łukasz Strzałka: Wynagrodzenie. W MLM jest wyższe lub wprost proporcjonalne do godzin mu przeznaczonych. Możesz planować konkretne zarobki, np. w przyszłym miesiącu potrzebuję tyle albo tyle więcej i jak zrobisz to, co doradzimy, to zarobisz.

Maciej Maciejewski: Jakie cechy powinien mieć człowiek, aby w tym biznesie osiągnąć sukces?

Agnieszka Maracewicz: Inteligencja emocjonalna, cierpliwość, odpowiedzialność, samodyscyplina.  Otwartość – po prostu. Uczciwość. W MLM kłamstwo lub kombinatorstwo to samobój. Pracuję z ludźmi, więc nie wyobrażam sobie kogoś wykorzystać i liczyć na to, że będzie już na zawsze moim partnerem biznesowym. Bez sensu. W ogóle ludzie zapominają, że inni ludzie myślą! Naprawdę zdumiewa mnie to jak niektórym wydaje się, że coś ujdzie im na sucho. Dobrze doradzisz, nie naciągniesz na kupno, nie namówisz namolnie na biznes – dasz wybór, wolność, rabat – Wtedy naprawdę MLM ma sens.

Empatia. Zwróć uwagę na potrzeby i nawet zachcianki swojego rozmówcy, a nie na swój wynik. Tu chodzi o bardzo dochodowy biznes dla Ciebie i dla potencjalnego partnera biznesowego. Jeśli wyczujesz i zauważysz czego on potrzebuje, jeśli umiesz słuchać tego co mówi – doradzisz  jak ma pracować i w którą stronę poprowadzić wspólne działania… Jest ok. A to przynosi szybkie owoce, jeśli tylko działacie w określonym tempie. Pracowitość, samodyscyplina, pokora. Najważniejsze to udział w szkoleniach i warsztatach z jednoczesnym działaniem. Nie muszę tego komentować. 

Maciej Maciejewski: Czy jest coś co Was w MLM denerwuje? Co przydałoby się poprawić? Zmienić? Udoskonalić?

Łukasz Strzałka: Dziwni są ludzie z uśmiechem dookoła głowy, którzy nie wierzą w to, co mówią. System MLM jest w porządku, ale ci ludzie, którzy obiecują gruszki na wierzbie i udają, że je mają, niszczą wiarygodność tego biznesu. Opinia publiczna. Stereotypy. Nawet nie chce mi się podejmować tego tematu. Trzeba się tylko uodpornić na krytykę i epitety typu „werbujesz, piramida, manipulacja”. Jak ktoś da mi szansę przedstawić szczegółowo ten biznes – zmienia zdanie, zatem do poprzedniego pytania muszę dodać „cierpliwość”. Zła opinia wśród społeczeństwa, nieprawdziwa, wymaga od nas dużej cierpliwości.  

Maciej Maciejewski: Skąd brać nowych ludzi do swojej struktury? Jakie metody stosujecie, aby pozyskiwać nowe osoby do biznesu?

Agnieszka Maracewicz: Bardzo standardowe i kilka nowatorskich. Mamy wielce kreatywne sposoby pracy, ale pozwolisz, że zachowam je tylko dla moich partnerów biznesowych (śmiech). Mogę zapewnić, że nie miałam sytuacji, w której brakowało mi osób do pracy, współpracy, kontaktu. Czyli do procesu. Szczerze mówiąc nie rozumiem tego problemu, jak ktoś mówi lub pyta „skąd pozyskujesz nowe osoby?”. Ja nie pozyskuję i może w tym tkwi tajemnica. Nie mniej jednak mam autorski warsztat na ten temat, więc zainteresowanych zapraszam do kontaktu.

Łukasz Strzałka: Najlepiej pracować tak, aby ludzie sami się zgłaszali, aby nie trzeba było ich „szukać, pozyskiwać, wyłapywać” – bardzo nie lubię tych określeń. Ludzie zgłaszają się do nas bo chcą konkretnie zarabiać i zbudować biznes na lata. Dlatego my nie biegamy i nie szukamy. Jeśli już proponujesz rób to, owszem, ale bez desperacji. To bardzo szerokie zagadnienie. Agnieszka prowadzi w tym temacie specjalne warsztaty, warto z nich skorzystać.

Maciej Maciejewski: Jakie macie plany na przyszłość?

Agnieszka Maracewicz: Kocham nasze plany na przyszłość. Jeszcze 2-3 lata intensywnej pracy w Forever i zostanę producentem filmowym. Chcę inwestować duże pieniądze w dobre, polskie kino. Obecnie mamy z Arturem Tkaczykiem wspólne projekty fotograficzne na 2 lata do przodu, zapraszamy każdego kto chciałby doświadczyć sesji zdjęciowej, w której nie chodzi o to, żeby ładnie stanąć. To fantastyczne kreowanie i uwiecznianie emocji oraz atmosfer – temat rzeka. Łukasz i ja nie mamy żadnych wątpliwości jeśli chodzi o nasz standard życia. Najważniejsza jest rodzina i bliscy. Relacje wymagają serca, czasu, starań i to też staje się możliwe, gdy jest czas. Oczywiście trzy domy, w tym jeden w górach z końmi – marzenie z dzieciństwa, podróże, fundacja… Łukasz komponuje genialną muzykę, także do projektów fotograficznych Katandart.com. Sam o tym nie wspomni więc ja się wygadam, że chcemy mieć studio muzyczne. Musimy wydać wspólną płytę. Chcę rozpowszechnić działalność Foto-Forever w Polsce i za granicą – szeroki wachlarz ofert fotograficzno-wizualnych oraz warsztatów wraz ze wsparciem dietetyczno-zdrowotnym dla klientów. W tym roku kończymy kurs na prawko C+E więc za chwilę może na deser zrobimy A – to i jakiś trip motorami przez USA. Oj mogłabym pisać i pisać. Bardzo dużo tych planów i wspaniałe jest to, że gdy o nie pytasz, ja nie widzę żadnych przeszkód (śmiech). Są jeszcze inne, ale nie powiem. No a niektórych kupić się nie da, jak np. rola u kilku wielkich polskich reżyserów. Patryka Vegi, co już się spełnia, Agnieszki Holland, Wojciecha Smarzowskiego, Agnieszki Smoczyńskiej. Kupić roli nie mogę, ale mogę inwestować w rozwój, warsztat, treningi. Czyli pieniądze z biznesu MLM stają się środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. (Foto: Artur Tkaczyk)

Maciej Maciejewski: Dziękuję Wam za rozmowę.

Mogą Cię również zainteresować